Gospodarki Egiptu, Syrii i Tunezji w wielkich kłopotach. Producenci ropy z wyjątkiem Libii i Jemenu naftowej opływają w pieniądze. Świat arabski dawno nie był tak podzielony — wynika z najnowszego raportu Międzynarodowego Instytutu Finansów (IIF).
Polityczne przewroty w Egipcie i Tunezji zepchną te dwa kraje w recesję, ale ożywienie nastąpi już w 2012 roku. na razie władze obydwóch krajów muszą pozbierać się po zamieszkach i wypracować taki model ekonomiczny, który zyska powszechne poparcie z jednej strony, z drugiej zostanie zaakceptowany przez międzynarodowe instytucje finansowe, bez których wsparcia się nie obędzie. Egipt już teraz zwrócił się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Według wyliczeń IIF nadwyżka na rachunku bieżącym krajów Zatoki (Bahrajn, Kuwejt, Oman, Katar, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie) w tym roku będzie ponad dwukrotnie większa, niż rok temu i wyniesie 292 mld dol. a ich łączne inwestycje zagraniczne wyniosą 1,7 bln dol. Z tego połowa to aktywa państwowych funduszy inwestycyjnych. —Mimo zawirowań politycznych w regionie nie widzimy żadnych tendencji, aby kierunek tych inwestycji miał ulec zmianie — czytamy w raporcie. Jednocześnie jednak prezentując to opracowanie dyrektor generalny IIF, Charles Dallara nie ukrywał, że Arabowie borykają się dzisiaj z inflacją spowodowaną przede wszystkim wzrostem światowych cen surowców oraz rosnącymi wydatkami państwa. Jego zdaniem jedynym wyjściem z gospodarczych kłopotów, które przeżywają dzisiaj Egipt i Tunezja, to przyspieszenie inwestycji sektora prywatnego. Niemniej jednak obydwa kraje odnotują w tym roku drastyczny spadek wzrostu gospodarczego, który jednak zostanie odbudowany do średnio 4,4 proc w 2012. Warunkiem jednak jest uspokojenie sytuacji politycznej w regionie. Dla Egiptu, Tunezji i Syrii IIF przewiduje recesję od minus 1 do minus 3 proc., Liban i Jordania też będą na minusie (-3 proc). Za to Maroko będzie miało wzrost w wysokości 3,7 proc. dzięki eksportowi rolnemu.
Ekonomista IIF, dr George T. Abed podkreślił z kolei, że zagrożenie wzrostu występuje u wszystkich arabskich importerów ropy naftowej. To zagrożenie będzie odczuwalne także i w kolejnych latach, nie tylko w 2011 — dodał. Jego zdaniem reformy strukturalne w Egipcie Tunezji wcale nie będą łatwe. Ich finansowanie odbędzie p się przy wsparciu międzynarodowych instytucji finansowych oraz bogatych państw Zatoki. Podczas konferencji na której raport został przedstawiony dr Abed przypomniał, że stopa bezrobocia w krajach arabskich jest najwyższa spośród wszystkich krajów rozwijających się. Jeden z powodów, to skuteczna obrona krajów arabskich przed globalizacją i fakt ,że ten region ominęła światowa rewolucja technologiczna. Nie ma więc tutaj, poza Marokiem i Tunezją rozwiniętego przemysłu (tak jak w Indiach, na Sri Lance, Wietnamie, nie mówiąc już o Chinach). Sektor usług jest wyraźnie słabo rozwinięty.
Diametralnie inna sytuacja jest w krajach produkujących ropę naftową. Nawet Irak, który w 2010 odnotował wzrost w wysokości zaledwie 0,9 proc. PKB będzie rozwijał się w „chińskim" tempie — 11 proc. Powód to oczywiście bardzo droga ropa naftowa. Na ten rok cena średnia jest prognozowana na poziomie 115 dol. za baryłkę, zaś w przyszłym roku 110 dol. W roku 2010 średnia cena baryłki ropy wyniosła 80 dol. Przy takich dochodach kraje Zatoki zwiększą wydatki państwa o jedną czwartą- prognozuje IIF. Arabia Saudyjska miałaby zbilansowany budżet, gdyby cena baryłki ropy wyniosła 68 dol. w 2010 i 85 dol. w 2011. I ta cena „budżetowania ropy ma rosnąc do 2015 roku, kiedy wyniesie 102 dol.