- U nas w Mińsku na portalach społecznościowych wzywa się do strajków. Ja będę się przyglądał, a potem jak nie uderzę... nie zdarzą nawet za granicę uciec.(...)Że też mają czelność strajkować, bo zabraniamy za bezcen wywozić do innych krajów paliwo, papierosy i inne towary!. Dawniej takich ludzi nazywano spekulantami. I oni są spekulantami.
A teraz to się nazywa gospodarka rynkowa? Nigdzie takiego czegoś nie ma, a nas się taki rynek tworzy. I co?, ja mam na to spokojnie patrzeć? - grzmiał dyktator podczas dzisiejszej gospodarskiej wizyty w firmie rolnej Oziernickij-Agro pod Smoleńskiem.
Jak podaje rządowa agencja Belta, Łukaszenko zapowiedział, że protestujący na granicy powinni trafić tutaj na pola, by popracować.
W niedzielę w nocy przed przejściem z Polską Bruzgi-Kuźnica protestowali Białorusini żyjący z przygranicznego handlu. Domagali się by rząd wycofał się z wprowadzonych zakazów i ograniczeń na wywóz paliwa, żywności i towarów przemysłowych miejscowej produkcji. Argumentowali, że to pozbawia ich miejsc pracy, które sami sobie stworzyli i środków na utrzymanie.
Milicja rozpędziła ludzi gazem łzawiącym, kilkunastu zostało aresztowanych.