Branża hotelarska ma powody do zadowolenia. Przedsiębiorstwa przestają skąpić na delegacje pracowników, a wart miliardy złotych rynek konferencji i szkoleń zaczyna się szybko rozkręcać. – Ten wzrost będzie oddziaływał na całą gospodarkę. Uczestnicy kongresów i dużych konferencji korzystają nie tylko z hoteli, ale także z usług linii lotniczych, taksówek, restauracji, robią zakupy. Wielu z nich wraca później już jako zwykli turyści, stąd dodatkowe działanie promocyjne – zakłada firma konsultingowa Horwath.
1 mld złotych mogą być warte tegoroczne inwestycje w hotele i noclegi
Ożywienie rynku widać po nowych inwestycjach: z blisko miliarda złotych, jaki według Instytutu Hotelarstwa mogą być warte tegoroczne inwestycje w hotele i miejsca noclegowe, sporą część pochłoną obiekty konferencyjne. Coraz więcej z nich powstaje poza dużymi aglomeracjami. Konferencyjnym centrum stają się okolice Zalewu Zegrzyńskiego i podwarszawskiego Serocka. Według MICE Poland już teraz w gminie znajduje się pięć hoteli, cztery centra konferencyjne, a także dziewięć ośrodków szkoleniowo-wypoczynkowych. Wkrótce ta lista powiększy się o hotel Narvil Conferencje & Spa (328 pokoi, do 2 tys. gości), a także o kolejne miejsca w rozbudowywanym hotelu Warszawianka. Ten ostatni już teraz ma własną plażę, spa i aquapark, a od wiosny przyszłego roku będzie oferował już 40 sal konferencyjnych, w tym jedną o powierzchni tysiąca metrów, czwartą restaurację, a także kasyno, kręgielnię i dyskotekę. Rozbudowa ma kosztować ok. 100 mln zł. – Zaczęliśmy prace jeszcze w czasie kryzysu – przyznaje dyrektor generalny Warszawianki Stanisław Dubrow. Ale dzięki temu hotel lepiej wstrzeli się w koniunkturę.
Na razie w zlecaniu organizacji spotkań i konferencji najbardziej ożywiają się firmy z bogatych branż. – Ruch widać zwłaszcza w bankowości i sektorze farmaceutycznym. To bardzo wymagający klienci, dla których kluczowy jest poziom świadczonych usług – zaznacza dyrektor ds. sprzedaży globalnej Grupy Hotelowej Orbis Maria Łukasiak. Przybywa również zleceń ze związków sportowych: to efekt finiszu budowy stadionów na Euro 2012. Branżę hotelarską mocno wspomagają fundusze unijne: firmy otrzymują dotacje na prowadzenie szkoleń.
Na konferencjach i szkoleniach zaczynają zarabiać nie tylko hotele luksusowe. Także trzy- i dwugwiazdkowe. – W czasie kryzysu firmy nauczyły się płacić mniej za dobre warunki. Więc teraz nie chcą zwiększać wydatków – twierdzi dyrektor sprzedaży sieci Choice Hotels (hotele Quality m.in. w Krakowie, Katowicach, Poznaniu i Wrocławiu) Marcin Roś. Te oszczędności dają szansę hotelom poza wielkimi aglomeracjami, stojącym w mniejszych miastach, gdzie koszty organizowanego spotkania mogą być niższe o jedną trzecią. Ale tu też o frekwencji decyduje lokalizacja. – Jeśli uczestnicy spotkania zjeżdżają się z całego kraju, chcą, by z każdego miejsca było blisko – podkreśla Elżbieta Nitsze, szef sprzedaży Elbest Hotels, do której należy trzygwiazdkowy hotel Sport w Bełchatowie. Tymczasem zdaniem prezesa Instytutu Turystyki Krzysztofa Łopacińskiego mocniejsze odbicie konferencyjnego biznesu jest jeszcze przed nami. – Turystyka biznesowa ożywa z opóźnieniem. Jeśli w gospodarce zaczyna się koniunktura, na efekty w postaci większej liczby organizowanych konferencji trzeba czekać nawet do dwóch lat – twierdzi Łopaciński.