Reklama

Świat mało odporny na wstrząsy

Światowa gospodarka wytrzymałaby tylko tydzień chaos wywołany kataklizmem naturalnym, czy atakiem zbrojnej grupy. Rządy i firmy nie są dobrze przygotowane na niespodzianki

Publikacja: 09.01.2012 13:30

Świat mało odporny na wstrząsy

Foto: Bloomberg

Raport szanowanego think-tanku Chatham House, londyńskiego instytutu spraw międzynarodowych stwierdza, że takie wydarzenia jak chmura pyłu wulkanicznego w 2010 r., która uziemiła loty w Europie, trzęsienie ziemi i tsunami w Japonii oraz powódź w Tajlandii w 2011 r. wykazały, iż kluczowe sektory i firmy mogą bardzo ucierpieć, jeśli zakłócenia w produkcji czy transporcie potrwają dłużej niż tydzień.

„Tydzień wydaje się być maksymalnym okresem tolerancji dla globalnej gospodarki funkcjonującej zgodnie z zasadą "just-in-time" — podkreśla opracowanie.

Obecny krucha gospodarka świata jest szczególnie narażona na nieprzewidziane wstrząsy. Do 30 proc. PKB krajów rozwiniętych może być zagrożony kryzysami, zwłaszcza w sektorze przetwórczym i w turystyce.

Autorzy raportu oceniają, że wystąpienie w 2003 r. w Azji zespołu ostrej ciężkiej niewydolności oddechowej (nietypowego zapalenia płuc) SARS kosztowało firmy 60 mld dolarów, czyli około 2 proc. PKB Azji Wschodniej. Po tsunami i kryzysie w energetyce jądrowej w Japonii w marcu 2011 r. światowa produkcja przemysłowa zmalała następnego miesiąca o 1,1 proc. — ocenia Bank Światowy. Chmura pyłu wulkanicznego w 2010 r. spowodowała w Unii Europejskiej straty 5-10 mld euro, spychając linie lotnicze i biura podróży na skraj bankructwa.

- Chciałabym, abyśmy wyciągnęli nauczkę z tych doświadczeń i stali się bardziej odporni na dłużej, ale nie dojdzie do tego, o ile rządy i firmy nie przygotują się lepiej i nie stworzą różnych łańcuchów dostaw, które można by uruchomić i połączyć w razie pojawienia się klęsk żywiołowych — stwierdziła szefowa brytyjskiej firmy analizowania ryzyka Maplecroft, Alyson Warhurst.

Reklama
Reklama

Przygotuj się

Koszty mogą szybko rosnąć, kiedy dojdzie do zakłócenia transportu albo ważnych ośrodków produkcji przez kilka dni, co z kolei zagrozi dostawom żywności i wody, a także sieciom przesyłania energii i łączności — uważa raport. W razie przedłużających się zakłóceń niektóre firmy byłyby zmuszone do zmniejszenia inwestycji i miejsc pracy albo do rozważenia zaprzestania działalności, co prowadziłoby do trwałego spadku wzrostu gospodarczego.

Ogólnie biorąc, rządy i firmy są niedostatecznie przygotowane na nie do przewidzenia wydarzenia o dużych skutkach, a najgorsze scenariusze wydarzeń są rzadko uwzględniane w ich planach postępowania w nadzwyczajnych okolicznościach.

„Planowanie postępowania w nieprzewidzianych przypadkach i działalności biznesowej często zakłada powrót do stanu sprzed kryzysu. Takie podejście będzie jednak nieadekwatne w świecie złożonych rodzajów ryzyka gospodarczo-społecznego, kiedy nie ma powrotu do zwyczajnych praktyk biznesowych" — stwierdza główna autorka raportu, Bernice Lee. — „Firmy, zwłaszcza produkujące wyroby o dużej wartości, mogą zostać zmuszone do zmiany swego modelu biznesowego "just-in-time" we wzajemnie zależnym świecie" — dodaje.

Zmiana klimatu i niedobór wody zwiększają jedynie te ryzyka poprzez presję na infrastrukturę i zasoby naturalne.

W ostatnich latach eksperci ostrzegali rządy, że nie są odpowiednio przygotowane do postępowania w kryzysach w skali kraju. Rząd brytyjski znalazł się w ogniu krytyki w 2007 r. za brak przygotowań i reakcji na dużą powódź, która kosztowała gospodarkę 3,2 mld funtów.

Chatham House zalecił rożne sposoby poprawienia reakcji rządów i firm na skrajne wydarzenia. Podkreślił szczególnie znaczenie sieci mediów społecznościowych jako pożytecznych punktów informacji w razie kryzysu. Podczas zamieszek w Londynie w ubiegłym roku takie media jak np. Twitter okazały się bezcenne dla wielu ludzi w śledzeniu przemieszczania się uczestników tych zajść w brytyjskiej stolicy i w podejmowaniu środków ostrożności.

Raport szanowanego think-tanku Chatham House, londyńskiego instytutu spraw międzynarodowych stwierdza, że takie wydarzenia jak chmura pyłu wulkanicznego w 2010 r., która uziemiła loty w Europie, trzęsienie ziemi i tsunami w Japonii oraz powódź w Tajlandii w 2011 r. wykazały, iż kluczowe sektory i firmy mogą bardzo ucierpieć, jeśli zakłócenia w produkcji czy transporcie potrwają dłużej niż tydzień.

„Tydzień wydaje się być maksymalnym okresem tolerancji dla globalnej gospodarki funkcjonującej zgodnie z zasadą "just-in-time" — podkreśla opracowanie.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
Finanse
„Luka” w PPK, czyli niewielki zysk dzisiaj, wielka strata w przyszłości
Finanse
Zderegulować obawy przed IPO. Jak przywrócić giełdę polskim firmom
Finanse
Bruksela zablokowała najważniejszy fundusz Putina. Kieruje nim były obywatel Ukrainy
Finanse
Członek Fed wzywa do obniżki stóp. Media typują go na następcę Jerome’a Powella
Finanse
Donald Trump twierdzi, że nie planuje zwolnić szefa Fed, Jerome’a Powella
Reklama
Reklama