Zarówno złoty, jak i inne waluty regionu (węgierski forint i czeska korona) są obecnie, w opinii eksporterów, niedowartościowane, jednak to złoty ma największą przestrzeń do umocnienia, które nie spowoduje braku konkurencyjności sprzedaży na rynkach zagranicznych – wynika z raportu Citigroup.
Ekonomiści tego banku przeprowadzili ankietę wśród ponad 200 klientów w Polsce, Czechach i na Węgrzech, pytając m.in. o to, jaki poziom kursu walut lokalnych wobec euro sprawiałby, że eksport przestałby być konkurencyjny (czyli jaki byłby tzw. próg rentowności eksportu). Z odpowiedzi respondentów wynika, że eksport z Polski przestałby się opłacać, w momencie kiedy nasza waluta umocniłaby się do 3,88 za euro. Dla eksporterów czeskich próg ten wynosi 23,5 korony czeskiej za euro, a dla węgierskich 274,6 forinta za euro. Kurs korony wobec euro wynosił w środę po południu ok. 25,1, a forinta 291,6.
W ciągu ostatnich sześciu miesięcy złoty stracił do euro ok. 5?proc. Średnio od 1 do 24 stycznia euro kosztowało 4,37 zł. Obecnie na fali polepszających się nastrojów na świecie i lepszych od oczekiwanych danych makro, złoty umocnił się poniżej 4,20 zł za euro.
Porównanie średniego kursu walutowego do progu rentowności eksportu, na podstawie odpowiedzi ankietowanych klientów, pokazało, że polski eksport, w porównaniu z czeskim i węgierskim, ma największą przestrzeń to bycia konkurencyjnym, nawet jeśli złoty się umocni.
Różnica pomiędzy średnim kursem w styczniu a odczuwanym przez firmy progiem zyskowności eksportu wynosiła dla Polski 12,8 proc., dla Węgier 11,8 proc., a dla Czech 8,6 proc. Niektórzy polscy przedsiębiorcy uważają nawet, że przy 3 zł za euro nadal będzie im się opłacało sprzedawać swoje wyroby na rynkach zagranicznych. Inni z kolei uznali, że największe zyski z eksportu osiągali przy 4,40 zł za wspólną walutę, natomiast umocnienie poniżej tego poziomu sprawia, że eksport przestaje być konkurencyjny.