Analitycy przewidują, że dochodowość hiszpańskich dziesięciolatek będzie nadal rosła, osiągając poziom krytyczny 7 proc., powyżej którego, jak się powszechnie uważa, Hiszpanii nie będzie stać na obsługę jej zobowiązań, jeśli Europejski Bank Centralny nie wznowi przerwanego dwa miesiące temu programu skupu hiszpańskiego długu z rynku.
Rentowność niemieckich dziesięcioletnich obligacji, uważanych za najbezpieczniejsze papiery dłużne w strefie euro, spadła tymczasem do 1,628 proc., nowego najniższego poziomu w historii. Poprzedni rekord ustanowiony został w listopadzie ubiegłego roku, w szczycie poprzedniej fazy kryzysu europejskiego zadłużenia, zanim EBC zasilił system bankowy kwotą blisko 1 bln euro w formie trzyletnich pożyczek.
- Objawy kryzysu powróciły w pełni – uważa Lyn Graham–Taylor, strateg rynku stopy procentowej Rabobanku. – Coraz bardziej wydaje się konieczne skorzystanie Hiszpanii z jakieś formy zewnętrznego wsparcia. Jeśli nie nastąpi interwencja EBC nic nie zatrzyma wzrostu hiszpańskich rentowności, będą one nadal pięły się w górę" – dodał.
Tymczasem bank centralny strefy euro wydaje się niechętny pomysłowi ponownego nabywania obligacji rządowych na rynku. Jeden z członków jego zarządu, Klaas Knot kilka dni temu wyraził nadzieję, że EBC nigdy nie będzie już musiał sięgać po tego typu środki w przyszłości.
Sytuację na rynku długu Hiszpanii pogorszyła piątkowa informacja o rekordowym poziomie pożyczek zaciągniętych w marcu przez hiszpańskie banki w EBC. Inwestorzy obawiają się, że pozyskane środki ulokowane zostały w krajowych obligacjach rządowych, co zwiększy ryzyko popadnięcia tych instytucji w kłopoty z wypłacalnością w przypadku zaostrzenia kryzysu w sektorze finansów publicznych.