Komisja Europejska przedstawi dziś projekt przepisów dotyczących nowego nadzoru bankowego dla strefy euro. O głównych jego założeniach pisaliśmy w „Rz" we wtorek. Projekt jeszcze oficjalnie nieogłoszony już budzi emocje, szczególnie w krajach spoza strefy euro.

Spośród 10 państw Unii nieposługujących się wspólną walutą trzy kraje są ważnymi centrami finansowymi – Wielka Brytania, Szwecja i Dania. Pozostałych siedem jest rynkami goszczącymi, tzn. miejscem działania spółek córek banków ze strefy euro. W wielu krajach naszego regionu udział instytucji ze strefy euro w aktywach sektora bankowego przekracza 50 procent. W Polsce z dziesięciu największych banków tylko dwa – PKO BP i Bank Handlowy – nie są zależne kapitałowo od właścicieli ze strefy euro. Dla każdego z tych państw nadzór EBC wykonywany nad bankami strefy euro będzie miał ogromne znaczenie, bo wszystkie 27 krajów UE tworzy wspólny rynek finansowy i podlega identycznym regulacjom bankowym.

Państwa spoza strefy euro dostaną możliwość dołączenia do wspólnego nadzoru, ale na warunkach, które im nie odpowiadają. – Nie podoba nam się to. Przyjmiemy obowiązki, ale nie dostaniemy żadnych praw – mówi wysoki rangą dyplomata jednego z tych państw. EBC jest bowiem bankiem centralnym strefy euro i nie przewiduje dopuszczenia do głosowania innych. Tymczasem rada nadzoru finansowego będzie działała właśnie w EBC. Jak mówił wcześniej „Rz" Michel Barnier, unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego i instytucji finansowych, trwają rozmowy na temat zmiany tej sytuacji i uwzględnienia chętnych do nadzoru w głosowaniach. Ale decyzję w tej sprawie musi podjąć sam EBC. Przedstawiciele państw spoza strefy euro zwracają też uwagę na dysproporcje w gwarancjach finansowych. O ile za każdym bankiem ze strefy euro będzie stał fundusz ratunkowy ESM, o tyle już za bankami z grupy pozostałych dziesięciu państw będą stały tylko ich narodowe fundusze gwarancyjne. W negocjacjach pojawia się więc wątek dodatkowych gwarancji.

Decyzję o powierzeniu EBC funkcji nadzorcy bankowego strefy euro musi podjąć jednomyślnie 27 państw UE. Teoretycznie każdy z dziesięciu, w tym Polska, ma prawo weta. Jednak ani dyplomaci, ani przedstawiciele KE, nie dopuszczają scenariusza negatywnego. Na szczycie w czerwcu wszyscy bowiem się zgodzili, że dla ratowania banków i walki z kryzysem w strefie euro potrzebny jest wspólny europejski nadzór. Teraz pozostaje ustalenie szczegółów.