W branży funduszy private equity kryzys dopiero nadchodzi - ostrzega Bloomberg. Rynek private equity to ponad 4,5 tys. firm inwestujących na całym świecie. Ich aktywa szacuje się na 3 biliony dolarów (amerykańskie "tryliony").
Fundusze private equity inwestują w firmy na różnym etapie rozwoju po to, by po kilku latach - zwykle ok. 5 - odsprzedać je z zyskiem. Różnica pomiędzy funduszami tego typu, a klasycznymi funduszami inwestycyjnymi polega na tym, że spółki wchodzące w skład ich portfeli są niepubliczne - nie są notowane na giełdzie (stąd "private" equity - kapitał prywatny).
W latach 2006-2008 firmy zarządzające tego typu funduszami zgromadziły ponad 700 mld dolarów od inwestorów, wśród których są zamożne osoby prywatne, firmy i instytucje, takie jak amerykańskie fundusze emerytalne (polskie OFE nie inwestują w fundusze private equity). W ciągu najbliższych 2-3 lat fundusze powinny zwrócić swoim klientom zainwestowany kapitał z zyskiem.
- Ok. 25 proc. wszystkich funduszy private equity, które powinny zakończyć działalność do 2015 r., będzie musiało ją przedłużyć - szacuje Antoine Drean, szef paryskiej firmy Triago, która pomaga funduszom pozyskiwać kapitał.
Paradokslanie nie chodzi mu o to, że fundusze nia mają komu sprzedać swoich spółek - one nie mają czego kupić. 28 proc. kapitału pozyskanego w latach 2006-2008 już zostało zwróconego inwestorom. Ponad 100 mld dolarów, czyli 14 proc. pieniędzy wtedy zebranych musi zostać zainwestowanych do końca tego roku, inaczej fundusze je również będą musiały oddać.