Takie wnioski nasuwa najnowszy raport banku HSBC i firmy analitycznej Oxford Exonomics na temat perspektyw wymiany handlowej na świecie. Wynika z niego, że wartość polskiego eksportu dóbr wzrośnie w tym roku o 5,8 proc., a w 2014 r. o 7 proc., po szacunkowej zwyżce o 2,3 proc. w ub. r.
Inne kraje rozwijające się ujęte w raporcie HSBC i Oxford Economics będą się mogły pochwalić wyższą dynamiką eksportu. Dotyczy to w szczególności krajów Azji. Przykładowo, w przewidywalnej przyszłości (do 2030 r.) eksport dóbr z Chin, Indii i Wietnamu będzie zwyżkował o ponad 10 proc. rocznie. Ale eksport Turcji – najbliższego z krajów wschodzących uwzględnionych w raporcie – będzie rósł niewiele wolniej.
– Wzrost wymiany handlowej może nie być wystarczający, aby przyczynić się do przyspieszenia wzrostu polskiego PKB w krótkim okresie, ze względu na osłabienie popytu krajowego – przyznali w komentarzu do raportu eksperci HSBC. Jak prognozują, w tym roku polska gospodarka powiększy się o 1,6 proc. (taka sama jest średnia prognoza ankietowanych przez agencję Bloomberga ekonomistów), a w 2014 r. o 2,9 proc.
- Ten raport obejmuje tylko 25 krajów, które albo już są mocarstwami eksportowymi, albo mają potencjał, aby w ciągu kilkunastu lat zdobyć liczącą się pozycję na światowej arenie eksportowej. To, że Polska została do tego grona zaliczona, napawa optymizmem – podkreślił w rozmowie z „Rz" Tomasz Starus, dyrektor Biura Oceny Ryzyka i główny analityk w polskim oddziale firmy ubezpieczeniowej Euler Hermes.
Zasadniczą przyczyną relatywnie niskiego tempa wzrostu polskiego eksportu jest to, że trafia on głównie na pogrążone w stagnacji rynki Europy Zachodniej. I nic nie wskazuje na to, aby miało się to szybko zmienić. Według ekspertów HSBC i Oxford Economics, jeszcze w 2030 r. największymi rynkami zbytu (spośród ujętych w raporcie) dla polskich produktów będą wciąż Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Turcja. Do tego czasu tylko USA zostaną wyparte z piątej pozycji przez Chiny.