Według Banku Rosji fikcyjny import w ramach Związku Celnego pozwolił wyprowadzać w ubiegłym roku z Rosji ok. 15 mld dol. przez Białoruś i 10 mld dol. przez Kazachstan.
W wypadku operacji importowych, rosyjskie banki mają obowiązek, jako agencji kontroli walutowej, upewnić się w prawdziwości transakcji. Jednak w wypadku Związku Celnego, wystarczy, że firma przedstawi transportowo-towarowy list przewozowy.
Jak wyjaśnili gazecie Wiedmosti, taki dokument „można narysować na kolanie i nikt go nie weryfikuje". Bank centralny jest tu bezsilny.
- Jeżeli rosyjska firma chce rozliczyć się z agentem z kraju Związku Celnego, przelewając środki na rachunki w bankach w rajach podatkowych, to zrozumiałe, że 70-80 proc. takich transakcji jest fikcyjnych. A celem jest pranie pieniędzy - wyjaśnia anonimowy bankowiec.
Banki nie są zbyt skore do sprawdzania tego typu operacji także dlatego, że dobrze na nich zarabiają. Dochody z lewego importu mogą sięgać w ubiegłym roku 37 mln dol..