Tak twierdzi Erna Solberg, liderka bloku opozycyjnego, który prowadzi w sondażach przed wyborami zaplanowanymi na wrzesień.
Solberg podkreśla, że skala inwestycji jest zbyt duża by poradził sobie z tym jeden fundusz. Rozważane są dwa warianty. Jeden zakłada podział obecnego funduszu państwowego na kilka takich instytucji ze sobą konkurujących i działających według tego samego modelu, zaś w drugim scenariuszu utworzono by kilka funduszy o różnych celach inwestycyjnych. Warianty te zostaną przeanalizowane i dopiero wówczas okaże się, czy jest to dobry pomysł, zapowiada Solberg.
Norweski rząd wykorzystuje część pieniędzy zgromadzonych w funduszu na wsparcie budżetu. Limit wynosi 4 proc., ale kwota rośnie wraz z powiększającym się funduszem w którym lokowane są podatkowe wpływy od ropy naftowej, własności pół naftowych i dywidendę z firmy Statoil. Od 2005 r. aktywa funduszu wzrosły czterokrotnie, zaś do 2020 r., według szacunków rządu, powiększą się o połowę.
- Jego (funduszu-red.) struktura nie była rewidowana od utworzenia w 1996 r.- twierdzi Solberg. Podkreśla , że jej Partia Konserwatywna wierzy w konkurencję, która może spowodować, iż jego wyniki będą lepsze.
W pierwszym kwartale tego roku stopa zwrotu tego funduszu wyniosła 5,4 proc. Inwestycje w akcje dały zarobić 8,3 proc., w obligacje 1,1 proc., zaś na nieruchomościach stracił 0,3 proc. Solberg chciałaby większego zarobku bez podejmowania większego ryzyka.