Jak wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego, na koniec pierwszego półrocza 2020 r. dodatkowe składki opłacało sobie 5985 osób. Na koniec pierwszego kwartału takich osób było 6139. Tymczasem po dwóch kwartałach tego roku w PPK było prawie 1,1 mln osób. Oznacza to, że na dodatkowe wpłaty zdecydowało się znacznie mniej niż jeden procent uczestników tego programu. Tylko nieznacznie lepiej wygląda to w przypadku dodatkowych składek, które uczestnikom PPK opłacają pracodawcy. Takich szczęśliwców na koniec pierwszego półrocza było 18987. To nieco więcej niż na koniec pierwszego kwartału – 17782. I sporo poniżej dwóch procent wszystkich uczestników programu.
Podstawowa wpłata pracownika do systemu pracowniczych planów kapitałowych to 2 proc. jego pensji brutto miesięcznie. Pracodawca dokłada do tego co najmniej 1,5 proc. tej pensji. Takie podstawowe wpłaty trafiają na konta zdecydowanej większości uczestników PPK, przeszło 993 tys. osób. Zgodnie z przepisami pracownik może zwiększyć wpłatę nawet do 4 proc. Tyle samo maksymalnie może wpłacać na jego konto w PPK pracodawca. Jak jednak widać, decyduje się na to znikoma część uczestników programu i ich pracodawców. Osoby z niskim zarobkami zamiast 2 proc. mogą odkładać 0,5 proc. pensji.
Swoje trzy grosze dorzuca też uczestnikom programu państwo. Każdemu oszczędzającemu przekazuje na konto w PPK 250 zł opłaty powitalnej oraz dodatkowo co roku 240 zł.
– Te dane nie są dla mnie zaskoczeniem – komentuje Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, który odpowiada za wdrożenie programu PPK. – Nie można się spodziewać, że kiedy wprowadzamy zupełnie nowy produkt, zarówno dla pracowników, jak i pracodawców, to od razu przystąpią oni do niego z takim entuzjazmem, który skłoni ich do dodatkowych wpłat. Ludzie z czasem przyzwyczajają się do takich programów – tłumaczy. Jego zdaniem najważniejsze jest teraz, żeby jak najwięcej pracowników przystępowało do PPK. – Na korzyść programu będzie działać to, że żyjemy coraz dłużej i emerytura staje się częścią tego życia. Tymczasem emerytury z ZUS w stosunku do wynagrodzeń będą maleć. Dodatkowe oszczędności na czas emerytur będą więc coraz bardziej potrzebne – przekonuje Marczuk. Dlatego jego zdaniem z czasem liczba dodatkowych wpłat pracowników do systemu będzie rosnąć. Przybędzie też dodatkowych wpłat od pracodawców, bo PPK z czasem staną się jednym z najważniejszych benefitów, które będą pomagać firmom przyciągnąć i utrzymać pracowników. – Wierzymy w to, że gdy uczestnicy PPK będą widzieli rosnący poziom oszczędności na swoich kontach, a pracodawcy zobaczą, że ten program jest dobrym elementem polityki kadrowej, liczba dodatkowych wpłat będzie rosnąć – mówi Bartosz Marczuk.
– Liczba osób dokonujących wpłat dodatkowych do PPK rzeczywiście nie powala. Jednakże dzisiaj, kiedy dalej jesteśmy na początku tworzenia tego systemu, trudno jeszcze jednoznacznie ocenić sytuację oraz przewidywać przyszłość – komentuje Marcin Wojewódka, radca prawny w Wojewódka i Wspólnicy, wiceprezes Instytutu Emerytalnego.