Wszystkie sondaże wieszczyły, że republikanie wygrają wtorkowe wybory do Kongresu USA. Do zamknięcia tego wydania „Rzeczpospolitej" ich wyniki nie były jeszcze znane, ale powszechnie spodziewano się, że zdobędą oni kontrolę nad Senatem i powiększą swoją przewagę nad demokratami w Izbie Reprezentantów. Taki wynik mocno osłabiłby politycznie prezydenta Obamę, czyniąc z niego „kulawego kaczora" (ang. „lame duck", określenie używane wobec prezydenta mającego ograniczony wpływ na realne rządy z powodu kontrolowania parlamentu przez konkurencyjną partię) do końca kadencji.
Obama musiałby albo iść na daleko posunięte kompromisy z republikańskim Kongresem, albo częściej uciekać się do weta (które zastosował jak dotąd jedynie dwa razy). Jak republikańskie zwycięstwo może wpłynąć na amerykańską i światową gospodarkę?
Kwestia oczekiwań
Dane dotyczące datków na kampanię wyborczą sugerują, że w tych wyborach Wall Street i ogólnie biznes przechylają swoje poparcie na stronę republikanów. Niektórzy przedstawiciele tych środowisk wiążą duże nadzieje ze zwycięstwem prawicy. – Jeśli wynik tych wyborów będzie dobry i po nich zniknie część obaw dotyczących regulacji, to mamy realną szansę, by wzrost gospodarczy przyspieszył do 4 proc. – twierdzi Jack Welsh, rynkowy guru, były prezes koncernu General Electric.
Republikanie prowadzili swoją kampanię, bazując na sprzeciwie wobec polityki gospodarczej administracji Obamy. Na ile jednak republikański Kongres będzie mógł zmienić Amerykę?
– Nie widzę tutaj większych zmian. Obama i republikanie mogą osiągać taktyczne porozumienia w sprawach takich jak polityka handlowa, polityka zagraniczna czy nawet energetyka. Ożywienie gospodarcze w USA będzie nadal trwało, a Kongres, nawet jeśli w tym procesie nie pomoże, to nie będzie przeszkadzał – mówi „Rzeczpospolitej" Paul Dales, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics. Jego zdaniem największym niebezpieczeństwem może być to, że republikanie uskrzydleni wyborczym sukcesem nie będą chętni, by w przyszłym roku podwyższyć limit zadłużenia USA, co może wówczas znów wywołać niepokój rynków.