– Musimy wyczyścić pokład i skupić się na rzeczywistych politycznych priorytetach. Przyjrzeliśmy się wszystkim propozycjom oczekującym na rozstrzygnięcia instytucji UE i zdecydowaliśmy, czy je utrzymać, poprawić czy wycofać – mówił Frans Timmermans, I wiceprzewodniczący KE odpowiedzialny za projekt ułatwień administracyjnych.
Zbyt długie debaty
Zrezygnowano z tych propozycji, nad którymi debaty trwają już zbyt długo i nie widać szans na porozumienie w gronie państw członkowskich i Parlamentu Europejskiego. Przyczyny wycofania inicjatyw są rozmaite. Na przykład rekomendacje wspólnych unijnych standardów dla turystyki czy dyrektywa w sprawie opodatkowania energii zostały w procesie negocjacji tak zmienione przez państwa członkowskie, że nie oddają już ducha pierwotnej propozycji KE.
Inne będą wycofane, bo po pół roku negocjacji nie odnotowano żadnego postępu – to przypadek dyrektywy w sprawie rozpowszechniania danych z obserwacji Ziemi przez satelity, oznaczeń produktów organicznych czy w sprawie wspólnych standardów dla urlopów macierzyńskich. Sama KE uważa, że w tym ostatnim przypadku propozycja straciła już na znaczeniu, bo w międzyczasie kraje poprawiły swoje narodowe legislacje.
Wreszcie Komisja zamierza oficjalnie wycofać ACTA, czyli międzynarodową umowę dotyczącą walki z podróbkami w zakresie własności intelektualnej. ACTA była przedmiotem wielu kontrowersji, w tym w Polsce, i ostatecznie PE ją odrzucił. Ale z listy propozycji nie zniknęła.
Plan KE cieszy się poparciem „koalicji rządzącej", czyli chadeków i socjalistów, którzy poparli wybór Junckera na szefa Komisji. Spotkał się jednak z poważną krytyką Zielonych, liberałów oraz skrajnej lewicy. Nie podoba im się, że wśród wycofanych propozycji przeważają te dotyczące ochrony środowiska, np. recyklingu czy jakości powietrza. Krytykują także brak ambicji KE, która zamiast skupić się na przekonaniu państw członkowskich do dobrych pomysłów, woli się wycofać, gdy napotyka opór.