Obecnie kursy obu walut są na poziomach najwyższych w historii. Przyczyny takiego stanu rzeczy nie zmieniają się: niepokój o zimę w Europie i deficyty gazu, wojna w Ukrainie oraz wysoka inflacja powodują, że trwa odpływ aktywów do tzw. bezpiecznych przystani, czyli właśnie dolara i franka szwajcarskiego. W przypadku złotego nie pomagają nowości planowane przez polityków, jak m.in. wdrożenie podatku od nadzwyczajnych zysków spółek.
Rodzimej walucie nie pomaga również słabość euro. Za walutę Wspólnoty przed południem płacono ponad 0,96 dolara. Tutaj również dużą rolę odgrywa konflikt w Ukrainie oraz obawy o zimę. Niepokój o to, co może się wydarzyć pogłębiły też ostatnie wydarzenia związane z gazociągami Nord Stream 1 i 2 i ich tajemnicze uszkodzenia.
Czytaj więcej
Kurs dolara pierwszy raz w historii przebił poziom 5 zł, kurs euro był blisko rekordu. Osłabienie złotego bywa dla polskiej gospodarki korzystne, ale nie teraz. Obecnie szkodzi, bo podbija inflację.
Następne tygodnie również mogą pokazać umacnianie się dolara względem europejskich walut. Jest to rezultat oczekiwań inwestorów co do kolejnych podwyżek stóp procentowych przez Fed. Nie ma się im jednak co dziwić – Jerome Powell podwyższając niedawno stopy procentowe o 75 pkt bazowych zapowiedział, że inflacja jeszcze nie spadła tak bardzo, jak oczekiwali.