W maju 2018 roku Komisja Europejska przedstawi projekt budżetu UE na okres po 2020 roku. Miała to zrobić już teraz, ale w związku z brexitem musi poczekać na efekty negocjacji dotyczących zasad rozwodu. Również tych finansowych. Na razie więc przygotowuje się teoretycznie do pisania projektu i mówi o tendencjach.
W poniedziałek na konferencji w Brukseli mówił o tym Gunther Oettinger, komisarz ds. budżetu. Poinformował, że po Brexicie rocznie wpływy do unijnego budżetu będą o 12–15 mld euro. UE musi się więc zastanowić, co zrobić z tą dziurą: czy zmniejszyć o tyle wielkość budżetu, czy może zwiększyć składki pozostałych? KE skłania się ku rozwiązaniu 50/50, czyli połowa tej dziury zostałaby pokryta dodatkowymi wpłatami, a o pozostałe miliardy zmniejszono by unijne wydatki. Ale Brexit to niejedyny problem dla beneficjentów tradycyjnych unijnych polityk, jak rolnictwo czy polityka spójności. Wyzwaniem są nowe priorytety. Oettinger je wymienił: walka z terroryzmem, obronność, migracja, ochrona granic.
Na to będą potrzebne dodatkowe miliardy. Ile w sumie, Oettinger nie sprecyzował. Wymienił tylko kwotę 5 mld euro rocznie na obronność. Ale według niego ubytek tym spowodowany w tradycyjnych dziedzinach budżetu powinien być sfinansowany w 80–90 proc. dodatkowymi składkami. To oznaczałoby nieznaczne tylko zmniejszenie wydatków na rolnictwo czy politykę spójności. Bo mimo krytyki płynącej z różnych stron i pytań o wartość dodaną tych europejskich polityk, Oettinger ich bronił. Jego zdaniem zarówno polityka rolna, jak i spójności były do tej pory korzystne dla wszystkich i powinny pozostać kluczowymi polami wspólnego finansowania przez UE.
– Nie możemy sobie pozwolić na zbyt duże rozwarstwienie w Europie. To jest część naszej polityki strukturalnej. Jestem przekonany, że w ramach polityki spójności powinien być mądry i sprawiedliwy transfer, by część wpływów np. z Luksemburga przenieść do np. Bułgarii. Żeby i tam był rozwój i inwestycje. To jest wkład w duchu solidarności. Mądre projekty z PS muszą pozostać celem i priorytetem UE – przekonywał komisarz.