Pierwsza nitka rurociągu z Rosji przez Bałtyk do Niemiec, która będzie mogła transportować 27 mld m sześc. gazu rocznie, ma powstać pod koniec 2011 r. O tym, że konsorcjum Nord Stream ma zamówienia na przesył 21 mld m sześc. gazu rocznie, poinformował cytowany przez agencję Itar- Tass dyrektor zarządzający spółki Matthias Warnig. Zapowiedział, że gaz trafi do odbiorców nie tylko w Niemczech, ale też w Danii, Francji i Wielkiej Brytanii. Wymienił tylko dwie firmy niemieckie: E.ON Ruhrgas i spółkę Wingas (z udziałem Gazpromu), ale błękitne paliwo przez Nord Stream będzie dostawać też francuski Gaz De France, który ma zostać udziałowcem konsorcjum.

[wyimek]7,4 mld euro potrzeba na budowę Nord Strea-mu, ale koszty mogą wzrosnąć[/wyimek]

Rurociąg ma mieć dwie nitki i w sumie przesyłać ok. 55 mld m sześc. gazu rosyjskiego rocznie. Formalnie konsorcjum zapowiada, że druga nitka zostanie oddana do użytku po roku od uruchomienia pierwszej części. Ale nie wiadomo, jak będzie z jej wypełnieniem gazem. Z jednej strony eksperci wskazują, że Rosjanie mogą nie znaleźć nowych nabywców, a z drugiej, że nie ma pewności, iż sami będą mieć dodatkowy surowiec. Stąd obawy, że skierują część gazu z tradycyjnych szlaków tranzytowych, czyli przez Białoruś i Ukrainę (przez Polskę do Niemiec), do Nord Streamu. Ten argument, a także fakt wzrostu uzależnienia Unii Europejskiej od dostaw gazu rosyjskiego podnoszą przeciwnicy projektu. Gazociąg bałtycki od początku wzbudza wiele kontrowersji także z innych powodów – pojawiają się obawy o wpływ tej gigantycznej inwestycji na środowisko (morski ekosystem), zagrożenia związane są też ze zgromadzoną na dnie bronią z czasów obu światowych wojen.