Nadmierne inwestowanie w sferę socjalną, dwukrotny wzrost zadłużenia wewnętrznego i zewnętrznego kraju, miliardowe straty wynikające z podpisanej umowy z Rosją o dostawy gazu – tak niektórzy eksperci oceniają osiągnięcia Julii Tymoszenko, która została premierem w grudniu 2007 roku.
– Rozbudowana polityka socjalna była nieszczęściem dla ukraińskiego budżetu. Wypłaty pensji, emerytur i rent pochłaniały 95 procent budżetowych wydatków. Na inwestycje w gospodarkę środków zabrakło – mówił ekonomista Ołeksandr Żołudź.
Szef Izby Rachunkowej Wałentyn Symonenko ujawnił, że według stanu na 1 lutego 2010 roku na jednolitym rachunku Skarbu Państwa zostało 2,5 mld hrywien (308 mln dol.). – Zobowiązania skarbu sięgnęły 28,3 mld hrywien. Oznacza to, że kraj znalazł się na krawędzi bankructwa – podkreślał. Symonenko skrytykował Tymoszenko za nieprofesjonalną politykę wobec inwestorów. Przypomniał, że 80 proc. z nich miało problemy z odzyskaniem nadpłaconego VAT. Zdaniem ukraińskiej Administracji Podatkowej pod koniec ub. roku zaległości budżetu państwa z tego tytułu wynosiły 18 mld hrywien (wzrost o 44 proc. w porównaniu z 2008 rokiem).
Izba Rachunkowa szacuje, że za rządów Tymoszenko wewnętrzny i zewnętrzny dług Ukrainy zwiększył się z 17,57 mld hrywien, do 37,76 mld, przekraczając stan krytyczny – 35 proc. PKB. – 10 mld dol. kredytu Międzynarodowego Funduszu Walutowego wykorzystano głównie na spłatę długów w sferze socjalnej – powiedział Symonenko.
Według ekspertów negatywne skutki dla gospodarki Ukrainy ma też podpisana umowa z Rosją dotycząca dostaw gazu. – W 2010 r. ceny rosyjskiego gazu dla odbiorców ukraińskich wzrosną do 305 dolarów za 1000 m sześc. W porównaniu z ub.r. za surowiec zapłacimy więcej o 10 mld dol. Na stawce za tranzyt rosyjskiego surowca do UE zarobimy 3 mld dol. – podsumował były rzecznik Ministerstwa Gospodarki Kostiantyn Borodin.