Tanie państwo, które zapowiadają kolejne rządy, ciągle pozostaje obietnicą. Rozrasta się administracja, rosną koszty utrzymania urzędników.
W ciągu ostatnich dwóch lat wydatki na wynagrodzenia w całej administracji wzrosły z 22,5 mld zł do 25 mld zł. Zmienić ten stan rzeczy chciał szef doradców ekonomicznych premiera Michał Boni – w ubiegłym roku zapowiedział, że przygotowuje plan redukcji zatrudnienia w administracji o 10 proc. Miał on zostać zrealizowany w tym roku. Tymczasem w wielu resortach zatrudnienie z początkiem tego roku znacznie się zwiększyło.
Tylko w resorcie finansów w czasie ostatnich dwóch lat przybyło 192 pracowników, choć lista zadań stojących przed ministerstwem wcale się nie wydłużyła. Rzecznik resortu Magdalena Kobos tłumaczy, że przybywa jednak zadań w ramach dotychczasowych projektów – np. coraz więcej ludzi angażuje się w projekty finansowane ze środków Unii Europejskiej.
– Poza tym w ostatnim czasie nastąpiły zmiany organizacyjne i wszystkie etaty informatyków pracujących np. w izbach skarbowych skupiono w centrali – wyjaśnia Kobos. – Obsadzane są też dotychczasowe wakaty.
Podobna sytuacja miała miejsce w Ministerstwie Środowiska – w pierwszym kwartale roku przybyło 37 nowych urzędników. – Z dniem 31 grudnia 2009 roku zostało zlikwidowane gospodarstwo pomocnicze – Zakład Obsługi Ministerstwa Środowiska – tłumaczy biuro prasowe. – W związku z przejęciem zadań zlikwidowanego zakładu przejęta została także część jego pracowników. Poza tym w ubiegłym roku Ministerstwo Środowiska nie wykorzystało przyznanych mu limitów zatrudnienia. Stąd część wakatów została obsadzona w trakcie pierwszego kwartału tego roku. Resort tłumaczy też, że część pracowników przebywa na urlopach bezpłatnych, macierzyńskich, wychowawczych.