Grecki parlament uchwalił zmiany ustaw podatkowych. Chce dzięki temu walczyć z szarą strefą i podreperować budżet. Według ekonomistów nowe podatki zwiększą wpływy do budżetu o 5 – 10 mld euro rocznie. Premier Jeorjos Papandreu powiedział wczoraj w parlamencie, że zmiany w ustawie podatkowej to rewolucja, dzięki której kraj może uniknąć bankructwa.
Najwięcej kontrowersji wywołał zapis o zachowywaniu paragonów sklepowych. Parlament i rząd pozbawił też specjalnych ulg dla taksówkarzy, lekarzy i inżynierów. Właściciele domków letniskowych w Grecji, w tym tysiące Brytyjczyków i Niemców, musi się liczyć z tym, że zapłaci wyższy podatek od nieruchomości. Grecy opodatkowali także nieruchomości prawosławnej Cerkwi.
Grecja ma dostać pomoc od Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Warunki tej pomocy budzą wątpliwości. To powoduje ponowny wzrost oprocentowania greckich obligacji.
Pakiet, który ma pomóc Grekom uporać się z kryzysem, tylko w tym roku wart jest 45 mld euro, kiedy do 30 mld z UE swoje 15 mld dołoży jeszcze MFW. Rynek zareagował na te wieści tak, jak oczekiwano – spadkiem oprocentowania greckich papierów, co umożliwia Grekom pożyczanie pieniędzy po niższych kosztach. Szybko jednak pojawiły się wątpliwości, zwłaszcza w Niemczech, dotyczące sposobu wypłacenia pieniędzy i tego, kto ma podejmować decyzję o uruchomieniu wypłat.
Swoje dorzuciła też agencja ratingowa Moody’s, sugerując, że znacznie większe są szanse na kolejne obniżenie ratingu kredytowego Grecji, niż na jego utrzymanie na obecnym poziomie BBB minus.