Na podstawie tych wskaźników resort wyliczy dochody państwa w przyszłym roku. Wczoraj swoje prognozy prezentowali w ministerstwie ekonomiści.
Z ich wyliczeń wynika, że wzrost gospodarczy raczej nie przekroczy w przyszłym roku 5 proc. PKB, tak jak chciałoby ministerstwo. Szacunki rynku oscylują wokół 4,4 – 4,7 proc. PKB. Z kolei dynamika inflacji raczej będzie wyższa niż 2,9 proc., które resort finansów wyliczył na potrzeby Brukseli i Komisji Trójstronnej. Wprawdzie na spotkaniu zaznaczono, że ministerstwo liczy się z wyższym poziomem średniorocznej inflacji w 2009 roku, ale zmieniać prognoz nie zamierza. Jeśli wzrost będzie wyższy, wyższe będą wpływy podatkowe, czyli dla realizacji budżetu będzie to pozytywna informacja.
Ekonomiści wskazują na inflację rzędu 2,9 – 3,4 proc. W ich ocenie należy się też liczyć ze słabszą konsumpcją – w porównaniu z bieżącym rokiem może to być od 0,4 do 0,8 punktu procentowego mniej. O 0,8, nawet do 1,6 punktu procentowego niższy może być poziom inwestycji. Motorem wzrostu gospodarczego pozostanie jednak popyt wewnętrzny.
Łukasz Tarnawa, ekonomista PKO BP, uważa, że pozytywnie na wzrost PKB wpłynie od 2009 r. obniżka stawek podatkowych. W kieszeniach Polaków zostanie więcej pieniędzy, co z kolei spowoduje, że będzie ich stać na kupno większej ilości dóbr. Szybciej będą też rosły pensje z uwagi na silną presję związków zawodowych. Ekonomista doszukuje się też pozytywnych efektów w przyspieszeniu wydatków inwestycyjnych ze środków publicznych oraz poprawie sytuacji gospodarczej na świecie. Te ostatnie jednak w przypadku odwrotnej tendencji mogą osłabiać tempo wzrostu. Poza tym negatywnie na PKB mogą wpływać rosnące koszty pracy i pogorszenie kondycji przedsiębiorstw oraz osłabienie dynamiki wzrostu zatrudnienia.
Piotr Bujak z BZ WBK dodatkowo jako czynnik osłabiający wyższą dynamikę wzrostu PKB wskazuje dalsze umacnianie się złotego oraz rosnące stopy procentowe. W ich wyniku także raty kredytów będą rosnąć, co osłabi chęć zaciągania kredytów inwestycyjnych.