Inwestorzy w końcu usłyszeli pierwszą jasną deklarację szefa rządu o tym, że Polska może wejść do strefy euro już w 2011 r. Co prawda po kilku dniach zapowiedź ta została zgrabnie zmieniona w obietnicę spełnienia kryteriów w 2011 r. i przyjęcia wspólnej waluty rok później, jednak wyznaczona data jest i tak ambitna. Najwidoczniej większość inwestorów na rynkach finansowych uwierzyła w słowa premiera, bo wzmianki o przyjęciu euro pomogły umocnić polską walutę. Niestety, wciąż jeszcze bardzo niewiele wiemy o naszej drodze do unii walutowej i choćby dlatego nie należy ignorować wszystkich zagrożeń i przeszkód, które możemy napotkać.
Największe wątpliwości odnośnie do szans szybkiego przyjęcia wspólnej waluty budzi kwestia zmian w prawie. Choć przedstawiciele rządu w ostatnich dniach mówili o tym niechętnie, najprawdopodobniej przed wejściem do strefy euro konieczne będzie wprowadzenie poprawek do konstytucji.
Tak przynajmniej twierdzą konstytucjonaliści, których opinie niedawno opublikowała Agencja Reutera. Podobna opinia została zawarta w tegorocznym raporcie o konwergencji opublikowanym przez Europejski Bank Centralny. W szczególności na zmianę zasługuje artykuł stwierdzający, że za dbanie o wartość pieniądza w Polsce odpowiedzialny jest NBP, gdyż po przyjęciu euro ten obowiązek przejmie Europejski Bank Centralny.
Poprawka do konstytucji to niełatwe zadanie, ponieważ potrzeba do niej przynajmniej 307 głosów w Sejmie. Nawet gdyby partiom koalicyjnym udało się przekonać wszystkie mniejsze opozycyjne ugrupowania i posłów niezależnych, wciąż nie miałyby wystarczającej liczby głosów. Do zmiany konstytucji potrzebne jest poparcie również Prawa i Sprawiedliwości, czyli ugrupowania, którego politycy w ostatnich dniach krytycznie wypowiadali się o szybkim przyjęciu euro, sugerując nawet możliwość wstąpienia do unii walutowej dopiero około 2020 r.
Załóżmy, że rząd postanowi zmienić konstytucję przed wejściem Polski do poczekalni kursowej ERM-2, co zresztą wydaje się najrozsądniejsze. Sytuacja polityczna w kraju jest niewątpliwie zmienna i dlatego można wyobrazić sobie przynajmniej kilka wersji przebiegu wydarzeń. Na przykład ugrupowania polityczne w parlamencie dojdą do porozumienia i wprowadzą zmiany w ustawie zasadniczej. Takie rozwiązanie zwiększałoby wiarygodność planów rządowych i doprowadziło do szybszego umocnienia złotego oraz wzrostu cen polskich obligacji. Z drugiej strony, ze względu na zbliżające się wybory prezydenckie (2010 r.) oraz parlamentarne (2011 r.), istnieje duże ryzyko, że kwestia szybkiego wejścia do strefy euro nie uzyska poparcia największej partii opozycyjnej.