Do euro po staremu

Wejście do strefy euro będzie tak samo trudne jak obecnie. Unia Europejska nie zgodzi się na złagodzenie kryteriów – twierdzą zgodnie ekonomiści.

Publikacja: 12.11.2008 21:18

European Central Bank w niemieckim Frankfurcie

European Central Bank w niemieckim Frankfurcie

Foto: AFP

Polityka to największa przeszkoda na drodze Polski do przyjęcia euro – to wniosek z wczorajszego spotkania Donalda Tuska i szefa Europejskiego Banku Centralnego Jeana Claude'a Tricheta.

– Naszych rozmówców bardzo interesowała polityczna sytuacja w Polsce. Okazało się, że nasze poglądy są zbieżne. Bezpieczniej dla tego projektu byłoby, byśmy uzyskali możliwie szeroki konsensus polityczny i aby doszło do odpowiednich i potrzebnych zmian w konstytucji, a potem wejście do ERM2 – mówił wczoraj we Frankfurcie Donald Tusk.

Jego zdaniem wejście do tzw. przedsionka strefy euro, czyli systemu ERM2, w którym waluta narodowa może się wahać jedynie w wąskim zakresie, mogłoby nastąpić w maju lub czerwcu 2009 roku.

Jednocześnie Tusk powiedział, że podczas spotkania nie poruszano tematu zmiany kryteriów ekonomicznych przystąpienia do strefy euro, a więc przede wszystkim dotyczących inflacji, długu publicznego i deficytu sektora finansów publicznych. O ewentualnej możliwości zmiany kryterium budżetowego mówił w wywiadzie dla "Rz" Michał Boni, szef doradców premiera. Ale nawet gdyby taki temat był poruszony, szanse, by coś udało się zmienić, są iluzoryczne, także w przypadku skrócenia pobytu w ERM2, bo i takie głosy się pojawiają.

– Moim zdaniem nie ma szans na złagodzenie kryteriów przystąpienia do strefy euro. Nie zmienia to faktu, że powinniśmy wskazywać na forum europejskim absurdy tych kryteriów – mówi prof. Dariusz Rosati, były członek Rady Polityki Pieniężnej i eurodeputowany.

Jego zdaniem działania decydentów unijnych idą w drugą stronę – do odkładania jak najdalej w czasie wejścia do eurolandu kolejnych nowych krajów członkowskich.

– Wynika to z dwóch przyczyn – mówi Rosati. Jego zdaniem pierwsza z nich to obawa o zachwianie równowagi politycznej w EBC, która objawiałaby się większymi wpływami krajów, które nie mają zakorzenionej dbałości o stabilność cen, takiej jak np. Niemcy – mówi.

Druga kwestia to obawa o konkurencyjność dotychczasowych gospodarek strefy euro po rozszerzeniu eurolonadu.

– Dodatkowo mogłoby to rodzić pewną nierównowagę ekonomiczną, gdyby np. jakiś kraj zaczął rozwijać się bardzo szybko – dodaje prof. Rosati.

Nie oznacza to jednak, że ekonomiści nie widzą sensu w zmianie niektórych kryteriów, szczególnie inflacyjnego.

– Jest tu pewna niekonsekwencja, bo kryterium inflacyjne nie jest zbieżne z celem EBC, który wynosi 2 proc. Dodatkowo wartość referencyjna wyliczana jest na podstawie wskaźników inflacji wszystkich krajów Unii, a nie tylko strefy euro – mówi Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Ale, jak zaraz dodaje, wymagałoby to zmiany w zapisie traktatu z Maastricht, co z politycznego punktu widzenia byłoby bardzo trudne.

W ciągu ostatnich lat pojawiały się także opinie o tym, że kryteria z Maastricht były ustalane dla gospodarek rozwiniętych, a teraz o wejście do strefy euro starają się kraje rozwijające się. O tym mówił m.in. szef węgierskiego banku centralnego.

– Prawda jest taka, że te kryteria warto spełnić bez względu na to, czy wchodzi się do strefy euro, czy nie. Niski deficyt czy dług publiczny są po prostu korzystne dla gospodarki – mówi Janusz Jankowiak.

Ale, jak pokazuje rzeczywistość, prawie połowa krajów, w których obowiązuje wspólna waluta, nie będzie spełniać w 2009 roku któregoś z kryteriów dotyczących finansów publicznych. – To pokazuje, że po wejściu do strefy euro można sobie na wiele pozwolić – podsumowuje Janusz Jankowiak.

[ramka][srodtytul]Premier o euro[/srodtytul]

Na wieczornym spotkaniu z dziennikarzami premier Tusk wyraził swoje wątpliwości co do referendum w sprawie przyjęcia euro. – Ono już się odbyło, kiedy głosowaliśmy za traktatem akcesyjnym – argumentował. Zdaniem Tuska uzyskanie 50-procentowej frekwencji będzie bardzo trudne. A nieważne referendum byłoby katastrofalne i oddaliłoby nas od euro na wiele lat.

Bez referendum PiS nie zgodzi się na poparcie zmian w konstytucji niezbędnych do wprowadzenia euro. – Jarosław Kaczyński świetnie zdaje sobie z tego sprawę – mówił szef rządu. – Prezes PiS chce wykorzystać dyskusję o euro, by rewitalizować swoją partię.

Tusk zapowiedział jednak, że w najbliższych dniach spotka się raz jeszcze z Kaczyńskim i jest gotów zrobić wszystko, by złagodzić obawy i lęki Polaków związane z przyjęciem euro.

[i]mm[/i][/ramka]

Polityka to największa przeszkoda na drodze Polski do przyjęcia euro – to wniosek z wczorajszego spotkania Donalda Tuska i szefa Europejskiego Banku Centralnego Jeana Claude'a Tricheta.

– Naszych rozmówców bardzo interesowała polityczna sytuacja w Polsce. Okazało się, że nasze poglądy są zbieżne. Bezpieczniej dla tego projektu byłoby, byśmy uzyskali możliwie szeroki konsensus polityczny i aby doszło do odpowiednich i potrzebnych zmian w konstytucji, a potem wejście do ERM2 – mówił wczoraj we Frankfurcie Donald Tusk.

Pozostało 88% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu