[b]Jest szansa, że 2010 rok będzie pierwszym rokiem ożywienia światowej gospodarki?[/b]
Mamy za sobą pierwszy rok recesji w USA, przed nami drugi recesji w USA i jest ryzyko, że okres słabej koniunktury może przesunąć się na 2010 rok. W przyszłym roku to nie musi być recesja, ale bardzo anemiczne ożywienie, które może nie tworzyć nowych miejsc pracy. Jest poważne ryzyko, że taki okres może potrwać dłużej i działania podejmowane obecnie przez rządy i banki centralne, mają zminimalizować to ryzyko. Natomiast Polska powinna uaktualnić i szybko wdrożyć plan antykryzysowy, dzięki któremu nie będzie nam groziło zjawisko suszy kredytowej, a jednocześnie taki, który nie przeszkodzi w procesie wchodzenia do strefy euro. Jeżeli takie energiczne działania zostaną zasięgu naszego kraju to możliwy jest wzrost rzędu 2-3 proc. w tym roku.
[b]A czy światu grozi scenariusz straconej dekady, czyli scenariusza japońskiego z długotrwałą stagnacją gospodarczą?[/b]
Nie jest wykluczony, bo wiele wskaźników które obserwujemy zwiększają prawdopodobieństwo długotrwałego spowolnienia. Np. w Japonii indeks nastrojów w biznesie jest najniższy od ponad 30 lat, dane o nowych zamówieniach w przemyśle w USA są najniższe do 1946 roku. Bez precedensu jest także zsynchronizowany spadek indeksu PMI w przemyśle na całym świecie. Jeżeli to wpłynie na poziom optymizmu konsumentów, którzy uwierzą, że recesja potrwa kilka lat, to będziemy mieli do czynienia z samospełniającą się prognozą. Ludzie ograniczą zakupy nowych mieszkań, samochodów, firmy ograniczą inwestycje i zatrudnienie. To może być taka spirala, trwająca dość długo.
[b]A czy te działania rządów na świecie, przeprowadzone na ogromną skalę mogą temu zapobiec?[/b]