Dłuższa droga do euro

Przyjęcie euro w 2012 roku jest już praktycznie niemożliwe, co nie zmienia faktu, że rząd powinien podejmować usilne starania, by wspólną walutę Polska przyjęła w 2013 roku - mówi Krzystof Rybiński w wywiadzie dla "Rz"

Publikacja: 14.01.2009 00:12

Dłuższa droga do euro

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[b]Jest szansa, że 2010 rok będzie pierwszym rokiem ożywienia światowej gospodarki?[/b]

Mamy za sobą pierwszy rok recesji w USA, przed nami drugi recesji w USA i jest ryzyko, że okres słabej koniunktury może przesunąć się na 2010 rok. W przyszłym roku to nie musi być recesja, ale bardzo anemiczne ożywienie, które może nie tworzyć nowych miejsc pracy. Jest poważne ryzyko, że taki okres może potrwać dłużej i działania podejmowane obecnie przez rządy i banki centralne, mają zminimalizować to ryzyko. Natomiast Polska powinna uaktualnić i szybko wdrożyć plan antykryzysowy, dzięki któremu nie będzie nam groziło zjawisko suszy kredytowej, a jednocześnie taki, który nie przeszkodzi w procesie wchodzenia do strefy euro. Jeżeli takie energiczne działania zostaną zasięgu naszego kraju to możliwy jest wzrost rzędu 2-3 proc. w tym roku.

[b]A czy światu grozi scenariusz straconej dekady, czyli scenariusza japońskiego z długotrwałą stagnacją gospodarczą?[/b]

Nie jest wykluczony, bo wiele wskaźników które obserwujemy zwiększają prawdopodobieństwo długotrwałego spowolnienia. Np. w Japonii indeks nastrojów w biznesie jest najniższy od ponad 30 lat, dane o nowych zamówieniach w przemyśle w USA są najniższe do 1946 roku. Bez precedensu jest także zsynchronizowany spadek indeksu PMI w przemyśle na całym świecie. Jeżeli to wpłynie na poziom optymizmu konsumentów, którzy uwierzą, że recesja potrwa kilka lat, to będziemy mieli do czynienia z samospełniającą się prognozą. Ludzie ograniczą zakupy nowych mieszkań, samochodów, firmy ograniczą inwestycje i zatrudnienie. To może być taka spirala, trwająca dość długo.

[b]A czy te działania rządów na świecie, przeprowadzone na ogromną skalę mogą temu zapobiec?[/b]

Zależy jakie to są działania. Jeżeli mówimy o protekcjonizmie to może być wręcz przeciwnie. Niektóre państwa, jak Ukraina, Rosja, Indie, widząc że pewne branże w gospodarce radzą sobie gorzej podnoszą cła, tak by import był nieopłacalny. Indonezja wprowadza przewlekłe procedury importowe, żeby nie łamać reguł WTO. W takiej sytuacji pozostałe państwa mogą wprowadzić retorsje, a wtedy mamy do czynienia z zamieraniem handlu i pogłębianiem się recesji. Mieliśmy taką sytuację w czasie Wielkiego Kryzysu w latach 30 ubiegłego wieku, w ciągu czterech lat o prawie 70 proc. spadł światowy handel. Winne temu były właśnie działania protekcjonistyczne. Oczywiście, dziś tego błędu w takiej skali nikt nie popełni, przedsiębiorstwa są bardziej globalne i nie pozwolą na takie działania polityków w poszczególnych krajach. Ale wystąpienie tego efektu nawet w mniejszej skali może popchnąć nas w scenariusz długotrwałej recesji.

[b]Czyli Polska jednak powinna zwiększyć deficyt budżetowy i w ten sposób walczyć z kryzysem?[/b]

Tu jestem bardziej sceptyczny. Przy dostępie do funduszy unijnych i ciągle silnej konsumpcji prywatnej, nasz kraj powinien się skupić na rynku kredytowym, bo tam jest największe ryzyko wygenerowania impulsu recesyjnego. Nie ma co polegać na ogromnych programach fiskalnych bo to grozi radykalnym zwiększeniem długu publicznego. I o ile Wielka Brytania, czy Niemcy mogą sobie na to pozwolić, ze względu na bardzo wysokie ratingi, to Polska, jako kraj wschodzący, już nie, chociaż załamanie się aukcji obligacji w Niemczech po raz pierwszy od drugiej Wojny Światowej wskazuje, że nawet Niemcy mogą mieć problem z finansowaniem potrzeb pożyczkowych.Poza tym nie wiadomo, czy impuls fiskalny w postaci obniżki podatku PIT zadziała. Konsumenci mogą zaoszczędzić te dodatkowe środki w obawie przed recesją. Tak się może też stać, kiedy społeczeństwo uzna, że państwo niedostatecznie walczy z kryzysem, dlatego ważna jest czytelna strategia działań rządu.

[b]Wspomniał Pan o suszy kredytowej, naprawdę sytuacja na tym rynku aż taka zła?[/b]

Myślę, że w ciągu kolejnych miesięcy będą pojawiać się informacje, o tym, że kolejne firmy, czy nawet całe branże nie mogą odnowić kredytu, lub mogą go odnowić, ale przy znacznie gorszych warunkach. Istnieje ryzyko, że poziom kredytów dla firm w tym roku może być nominalnie niższy niż w 2008 roku. I nie mówię tu tylko o nowych kredytach, ale o wszystkich kredytach. To jest właśnie ten globalny proces zmniejszania akcji kredytowej, który trafia do Polski poprzez np. zalecenia spółek — matek. I to może być groźne, bo o ile "normalne" w tej sytuacji byłoby na przykład spowolnienie tempa wzrostu gospodarki polskiej do 3-proc., to susza kredytowa może doprowadzić do wyraźnie wolniejszego tempa rozwoju lub nawet do recesji. W takiej sytuacji firmy, nawet mimo dobrych perspektyw, będą w ciężkiej sytuacji i wtedy do akcji powinien wkroczyć rząd i bank centralny. Z tych działań które podjęły dotychczas rządy w celu ożywienia akcji kredytowej trudno wskazać te 100-proc. skuteczne. Najważniejsze wydaje się być właściwy dobór gwarancji kredytowych dla firm oraz zapewnienie bankom finansowania, w przypadku Polski ważne jest też skuteczne wydawanie środków unijnych

[b]Takie gwarancje mogłyby skrócić okres spowolnienia w Polsce?[/b]

Niezależnie od wszystkiego to będą dwa bardzo ciężkie lata. Czy wzrost będzie rósł w sekwencji 2 proc. i 1 proc. czy w odwrotnej to już nie jest takie ważne. Ważne, by już podejmować skuteczne działania, bo bez tych działań spowolnienie będzie dłuższe, a to negatywnie odbije się na rynku pracy.

[b]Z jednej strony mówi Pan o pomocy rządowej, z drugiej o potrzebie kontynuowania procesu wstępowania do strefy euro - czy to nie stoi w sprzeczności, tak jak ostatnio przekonywał prezydent Lech Kaczyński?[/b]

Owszem wejście do strefy euro stoi w sprzeczności z taką strategią, w którym pobudzamy popyt przez obniżki podatków i wzrost wydatków publicznych, czyli zwiększamy deficyt. Ale to wcale nie jest jedyna możliwa polityka antykryzysowa. Można uruchomić gwarancje rządowe, które owszem dokładają się do długu publicznego, ale jeżeli mądrze wybierze się przedsięwzięcia na które przeznaczymy gwarancje to tych pieniędzy nawet nie wydamy, a przysłużą się gospodarce. Zatem Prezydent ma racje, ale strategia antykryzysowa zwiększania deficytu o której mówi nie jest jedyna i nie jest dla Polski najlepsza. Pamiętajmy, że w przypadku braku finansowania dla POlski, występuje silny efekt wypychania, i wzrost potrzeb pożyczkowych na skutek dużego deficytu rządu po prostu odbiera środki firmom na inwestycje. Poza tym w naszej sytuacji ważne jest utrzymanie wysokiej wiarygodności, a to możemy osiągnąć szybko przyjmując euro, przy jednoczesnym wprowadzaniu dalszych reform.

[b]A nie boi się pan o kryterium budżetowe? Może lepiej zarzuć na kilka lat plan przyjęcia euro...[/b]

Jeżeli wzrost gospodarczy w tym roku wyniesie bliżej 2 proc. to możemy mieć problemy ze spełnieniem kryterium budżetowym. Przy spowolnieniu do poziomu 0,5-1,0 proc. możemy na długie lata zapomnieć o spełnieniu kryterium budżetowego. Natomiast w przypadku gdyby teraz rząd wycofał się z planu wejścia do strefy euro, to wzrośnie oprocentowanie papierów długoterminowych i osłabnie złoty. I wtedy np. duża część zwiększonego w ramach walki z kryzysem deficytu, będzie musiała pójść na spłatę droższego długu. Wzrosną także koszty finansowania dla firm. Dlatego warto szybko wejść do strefy euro. Decyzja o wejściu do ERM2 musi być podjęta do maja, jeżeli wejdziemy później to nie ma szans na przyjęcie euro w 2012 roku, na co i tak naprawdę szanse są już minimalne z powodów technicznych. Do maja powinniśmy wiedzieć w jakim stanie jest gospodarka. Jeżeli sytuacja będzie lepsza, a wzrost będzie miał szansę ukształtować się w okolicach 3 proc. to będzie można wejść do ERM2. Jeżeli nie - sprawę trzeba będzie odłożyć o rok. Jeszcze inną kwestią są spory polityczne dotyczące daty wejścia do strefy euro.

[b]Wspominał Pan, że i tak rok 2012 jest mało prawdopodobny, nawet jeżeli gospodarka nie spowolni drastycznie..[/b]

- To prawie niemożliwe. Wejście do euro to olbrzymi wysiłek logistyczny, wymagający narodowego planu. Chociażby wymiana pieniądza, projekt narodowych stron monety, bicie monet trwa bardzo długo. Wreszcie przygotowanie banków, systemów księgowych do euro zajmuje masę czasu. Z prac badawczych nadzorowanych przez dr Cezarego Wójcika gdy jeszcze był doradcą w ministerstwie finansów u ministra Gronickiego wynika, że od decyzji politycznej "wchodzimy" do faktycznego przyjęcia euro musi upłynąć minimum trzy lata. Nam już kilka tygodni z tych trzech lat uciekło. Jeżeli do kwietnia - maja będzie trwała tylko polityczna przepychanka to rok 2012 będzie nierealny, dodatkowo biorąc pod uwagę niepewność odnośnie rozwoju gospodarki, to ta data jest praktycznie niemożliwa do dotrzymania. Trzeba zatem już robić wszystko, by do strefy euro wejść w 2013 roku.

[b]Gdyby jednak podjęto decyzję o wejściu do ERM2, to czy Pana zdaniem duże jest ryzyko, że złoty może stać się obiektem osłabiającego ataku spekulacyjnego ? Czy NBP może pozbyć się wszystkich rezerw broniąc złotego?[/b]

Nie może, ale jednocześnie bank centralny nigdy nie powie, ile jest w stanie wydać na obronę waluty. Jeżeli bank centralny dostrzega, że obrona nie ma sensu, to po prostu sobie odpuszcza. NBP ma i dobre i złe doświadczenia z bronieniem poziomu waluty sprzed 10 lat. Ale atak zawsze następuje pod wpływem jakiegoś pretekstu. Jeżeli rynki finansowe uznają, że np. Polska nie spełni kryterium budżetowego to wtedy może dojść do próby silnego osłabienia złotego. Czynnikiem ograniczającym ataki spekulacyjne jest wiarygodność prowadzonej polityki.

[b]Jest Pan zwolennikiem szybkiego cięcia stóp procentowych w Polsce, ale czy RPP może zrobić coś jeszcze, co pomogłoby zmniejszyć ryzyko zamrożenia rynków kredytowych?[/b]

Zmniejszenie rezerwy obowiązkowej powinno zostać zrobione jak najszybciej. To poprawiłoby płynność na rynku międzybankowym, choć oczywiście nie ma gwarancji, że pozyskane w ten sposób środki nie wróciłyby do banku centralnego w postaci emisji bonów pieniężnych. Ale to i tak lepsze rozwiązanie niż zamrożenie środków na rezerwie obowiązkowej i w niepłynnych obligacjach. Obniżki stóp procentowych są bardzo potrzebne, ale trzeba zdawać sobie sprawę, że stopy procentowe banku centralnego mają dużo niższy niż kiedyś wpływ na cenę kredytu, al.e są ważnym sygnałem wysyłanym na rynki finansowe. Jeżeli bank centralny ignoruje szybko pogarszającą się sytuację w gospodarce i nie podejmuje skutecznych działań w postaci szybkiego obniżenia stóp procentowych wysyła w świat sygnał, że kraj jest narażony na większą recesję niż "zasługuje". RPP w styczniu i w lutym powinna obniżyć stopy po 0,5 pkt proc., bo w jednorazową obniżkę o 1 pkt proc. nie wierzę, chociaż właśnie taki ruch byłby potrzebny.

[b]Jaki świat wyłoni się z obecnego kryzysu. Mało kto ma wątpliwości, że będzie to inny świat..[/b]

Świat, jaki znaliśmy w XX wieku już jest historią. Teraz mamy okres chaosu, z którego dopiero wyłoni się nowy porządek. Struktury jakie znamy, czyli np. grupa G-7 straciły na znaczeniu, bo co znaczą dziś gospodarki Kanady czy Włoch w zglobalizowanym świecie. G-20 jest przypadkowym zbiorem państw, które też nie wydają się być zdolne do kolektywnego działania. Międzynarodowy Fundusz Walutowy stracił swój mandat, co dobitnie pokazuje przykład arabskich krajów, które nie zgodziły na dofinansowanie funduszu, bo postrzegają go jako strażnika interesów USA. Prawdopodobnie świat, który nastanie po tym kryzysie nie będzie miał jednego gospodarczego centrum - tak jak USA do tej pory, ale kilka. Na pewno będzie to Azja, ale mam nadzieję, że będzie to także Europa.

[b]A euro przetrwa kryzys, wyjdzie z tego z niezmienioną reputacją stabilnej waluty, jaką zyskało w ciągu 10 lat ?[/b]

Jeżeli euro przetrwa dwa, trzy lata to będzie to oznaczało zdany najważniejszy test dla tej waluty, przy wspólnej polityce monetarnej prowadzonej w warunkach głębokiej recesji. Euro teraz trochę osłabło, bo dolar ciągle jest postrzegany jako bezpieczna oaza, ale w dłuższym terminie to właśnie euro powinno się umocnić a dolar osłabić.Dla nas posiadanie euro w tych czasach byłoby niezwykle korzystne, chociażby z powodu głębokiego rynku kapitałowego, na którym łatwiej uzyskać finansowanie. Trudniej też kilku graczom na rynku walutowym zaatakować tak dużą walutę, niż np. zaatakować złotego. To waluta globalna, a nie lokalna, ze wszystkimi pozytywnymi konsekwencjami tego faktu. Zazdroszczę Słowakom euro.

[ramka]Krzystof Rybiński - były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego, wcześniej główny ekonomista ING Banku, BZ WBK i BPH. Obecnie partner w firmie Ernst&Young.[/ramka]

[b]Jest szansa, że 2010 rok będzie pierwszym rokiem ożywienia światowej gospodarki?[/b]

Mamy za sobą pierwszy rok recesji w USA, przed nami drugi recesji w USA i jest ryzyko, że okres słabej koniunktury może przesunąć się na 2010 rok. W przyszłym roku to nie musi być recesja, ale bardzo anemiczne ożywienie, które może nie tworzyć nowych miejsc pracy. Jest poważne ryzyko, że taki okres może potrwać dłużej i działania podejmowane obecnie przez rządy i banki centralne, mają zminimalizować to ryzyko. Natomiast Polska powinna uaktualnić i szybko wdrożyć plan antykryzysowy, dzięki któremu nie będzie nam groziło zjawisko suszy kredytowej, a jednocześnie taki, który nie przeszkodzi w procesie wchodzenia do strefy euro. Jeżeli takie energiczne działania zostaną zasięgu naszego kraju to możliwy jest wzrost rzędu 2-3 proc. w tym roku.

Pozostało 93% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli