„Żyrardów niecierpliwie czeka na uruchomienie środków z okresu 2007 – 2013. Są prawie dwuletnie opóźnienia” – informuje na internetowej stronie miasta Andrzej Wilk, prezydent Żyrardowa.
Ponad 40-tysięczne miasto na Mazowszu nie zaczyna przygotowań projektów rewitalizacyjnych, bo brakuje przepisów. Bez nich nie można wykorzystać ponad 1,6 mld euro unijnych dotacji, za które samorządy mogłyby przekształcać zdegradowane, zniszczone tereny w osiedla mieszkaniowe czy centra handlowe.
– Od 2004 r. jesteśmy przygotowani, by ubiegać się o dotacje. Dzięki podobnym projektom, które udało nam się wcześniej zrealizować, przyciągnęliśmy do miasta kilku inwestorów – mówi Jacek Grzonkowski, naczelnik Wydziału Funduszy Europejskich w Urzędzie Miasta.
Na takie fundusze liczy nie tylko Żyrardów, lecz wiele samorządów i firm. Pieniądze nie mogą jednak do nich trafić, bo choć polski rząd stara się upraszczać dostęp do dotacji, przekazywanie niektórych z nich ciągle nie zostało uzgodnione z Komisją Europejską.
Nowe unijne programy ruszyły w 2007 r., ale w sierpniu ubiegłego roku Bruksela zmieniła niektóre zasady przyznawania pomocy. Polska musi się do nich dostosować.