W lutym wartość produkcji sprzedanej była mniejsza o 2,4 proc. – liczona w cenach stałych, i o 1,6 proc. w cenach bieżących. Tak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego.
Kupowaliśmy mniej żywności, napojów i wyrobów tytoniowych, choć tu spadek był niewielki (2,2 proc.) w stosunku do popytu na paliwa (13 proc.) czy na samochody, motocykle i części (8,1 proc.), licząc w cenach stałych. – Mniejsza sprzedaż wynika z pogorszenia nastrojów wśród konsumentów oraz z ograniczenia akcji kredytowej przez banki – uważa Adam Czerniak z Invest-Banku.
[wyimek]1,5 proc. może wynieść wzrost gospodarkiw pierwszym kwartale, uważa Ludwik Kotecki, wiceminister finansów[/wyimek]
Wciąż więcej kupujemy odzieży i farmaceutyków. Jednak najwyższy wzrost sprzedaży notują (prawie o jedną czwartą) sklepy niewyspecjalizowane, do których GUS zalicza dyskonty i hipermarkety.
Ekonomiści zwracają uwagę, iż kolejny miesiąc Polacy wyszukują tańszych odpowiedników artykułów. Przypominają, iż mniejsza konsumpcja oznacza mniejsze wpływy podatkowe do budżetu. Analitycy BRE Banku oszacowali, że konsumpcja w tym roku wzrośnie o ok. 2 proc., a to oznacza lukę ok. 20 mld zł w dochodach podatkowych budżetu. Prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, uważa, że przemysł znalazł się już w recesji, a poprawa w tym sektorze gospodarki możliwa będzie dopiero za dwa lata. Zwraca uwagę, iż nie tylko eksport liczony w złotych spadł o 16 proc., a import o 18 proc. w lutym, ale także drastycznie spadła wydajność pracy – o ponad 11 proc. Gwałtownie rosną jednostkowe koszty pracy i spada rentowność firm.