Mińsk i Moskwa w sporze o gaz

Rosja zmniejszyła o 30 proc. dostawy gazu na Białoruś – powodem są długi Mińska. Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko polecił rządowi wstrzymać tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium swojego kraju

Aktualizacja: 22.06.2010 19:45 Publikacja: 22.06.2010 04:48

Mińsk i Moskwa w sporze o gaz

Foto: Bloomberg

- Białoruś nie podjęła żadnych działań, by spłacić dług, i od godz. 10 jest wprowadzone ograniczenie (dostaw gazu) w ilości 30 proc. na dobę, z dalszym ograniczeniem w zależności od zadłużenia - oznajmił prezes Gazpromu Aleksiej Miller.

W odpowiedzi Łukaszenko kazał wstrzymać tranzyt gazu, który płynie przez terytorium Białorusi.

- Poleciłem rządowi wstrzymać tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Białorusi, dopóki Gazprom nie zapłaci swego zadłużenia za tranzyt - oświadczył Łukaszenka na spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem w Mińsku.

Moskwa szacuje zadłużenie Mińska na około 192 mln dolarów. Gazprom twierdzi, że jego białoruski partner, Biełtransgaz, w 2010 roku systematycznie łamie warunki umowy z 2006 roku. Płaci bowiem za surowiec według stawek z 2009 roku - 150 dolarów za 1000 metrów sześciennych.

Zgodnie zaś z kontraktem, w pierwszym kwartale 2010 roku miał płacić 169,22 dol., a w drugim - 184,8 dolarów. Białoruś nie neguje długu wobec Rosji. Twierdzi jednak, że według stanu z 1 maja wynosił on 132,6 mln dolarów.

[srodtytul] Mińsk chce brać gaz z rurociągu tranzytowego Jamał-Europa[/srodtytul]

- Dostaliśmy pismo od wicepremiera Siemaszki i nie ma tam żadnych propozycja spłaty długu. Jest natomiast groźba, że w wypadku dalszego zmniejszania dostaw na Białoruś, Mińska rozpocznie działania w celu poboru gazu z gazociągu tranzytowego - ogłosił dziś oficjalnie przedstawiciel Gazpromu Siergiej Kuprianow.

Pierwszy wiceminister energetyki Białorusi Eduard Towpieniec zapowiedział:

- Robimy wszystko, by kraj pracował stabilnie. Zostały powołane sztaby kryzysowe. Kontynuujemy rozmowy z Gazpromem. Zamiast zapełniania zbiorników rezerwowych przed zimą, białoruskie władze nakazały firmom ograniczyć zużycie gazu i przejść na mazut.

Towpieniec zapewnił, że Białoruś „zrobi wszystko, żeby nie naruszyć tranzytu; by odbiorcy otrzymali bez ograniczeń gaz z rurociągu tranzytowego” cytuje ministra białoruska agencja Belta.

Komisja Europejska oświadczyła, ze spór gazowy między Rosją i Białorusią może dotknąć 6,25 proc. całkowitej konsumpcji gazu w Unii Europejskiej.

[srodtytul] Nie spłacone długi[/srodtytul]

Upłynęło pięć dni, które Gazprom dał Białorusi na uregulowanie należności za gaz. Pieniądze nie wpłynęły i już wczoraj o godz. 10 czasu moskiewskiego rosyjski koncern ograniczył o 15 proc. dostawy błękitnego paliwa. Równocześnie rosyjski potentat zapowiedział, że zgodnie z kontraktem może obniżyć dostawy nawet o 85 proc., jeżeli Białoruś będzie zwlekać z zapłatą. Przykręcenie kurka nie jest niespodzianką, dyskusje o zadłużeniu i cenie, jaką powinna płacić Białoruś za gaz, trwają od kilku tygodni.

[wyimek]0,5 mld dol. może na koniec roku wynosić białoruski dług za rosyjski gaz [/wyimek]

– Białoruś spłaci dług gazowy w ciągu dwóch tygodni – zapowiedział po przykręceniu kurka wicepremier Uładzimir Siemaszko.

Pierwsze sygnały o możliwych problemach gazowych Białorusi pojawiły się już w maju. Przedstawiciele Gazpromu zapowiadali, że będą chcieli wyegzekwować należności za dostarczony surowiec. Wtedy też prezydent Łukaszenko zaproponował w zamian za utrzymanie niskiej ceny paliwa oddanie niemal całkowitej kontroli nad firmą Beltransgas, a nawet sprzedaż części udziałów w rafinerii Mozyr. Rosjanie odrzucili obie oferty, tym bardziej że Gazprom i tak ma już 51 proc. udziałów w spółce, do której należą gazociągi.

[srodtytul]Ceny do dyskusji[/srodtytul]

Choć powodem obecnego konfliktu są zaległości w opłatach za rosyjski gaz, to jednak kluczowym problemem jest cena tego surowca. Białoruś płaci stawki z 2009 r., choć zgodnie z kontraktem powinny być one w tym roku wyższe. Władze w Mińsku liczyły, że Gazprom przystanie na 150 dol. za 1000 m sześc. (czyli stawkę ubiegłoroczną), choć w pierwszym kwartale powinna ona być o 19 dolarów wyższa, a w drugim wynosić już 185 dol. Gazprom wyliczył, że gdyby do końca roku Białorusini płacili ”preferencyjną stawkę, to ”straty” koncernu wyniosłyby 500 – 600 mln dolarów. A Białorusini i tak płacą mało – Europa wydaje 280 dol. za 1000 m sześc.

Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, który kilka dni temu włączył się do sporu, mówił, że Łukaszenko tłumaczył zaległości trudną sytuacją finansową kraju. – Każdy dziś jest w trudnej sytuacji, a Gazprom także ma wiele problemów – stwierdził.

Na konflikcie Moskwy z Mińskiem może zarobić Kijów. Ukraińska spółka UkrTransGaz ma opracować alternatywne warianty zwiększenia tranzytu rosyjskiego gazu do Europy.

[srodtytul]Spokojna Europa[/srodtytul]

Komisja Europejska i kraje, które odbierają gaz rosyjski płynący tranzytem przez Białoruś, wprawdzie z uwagą obserwują to, co się dzieje na linii Moskwa – Mińsk, ale reagują spokojnie.

– Nie ma już tak nerwowej atmosfery jak w styczniu 2009 r., gdy trwał spór między Moskwą a Kijowem, bo mamy lato, a więc znacznie niższe zapotrzebowanie i na dodatek nie ma problemów z tranzytem – tłumaczy jeden z ekspertów.

Rosyjski rząd zawiadomił Brukselę o planowanym zmniejszeniu dostaw na Białoruś. Rzeczniczka unijnego komisarza ds. energii Marlene Holzner mówiła wczoraj w Brukseli, iż Unia liczy, że wszystkie zobowiązania dotyczące tranzytu gazu rosyjskiego do Europy zostaną wypełnione. Mimo to jeszcze wczoraj mieli spotkać się eksperci Unii i Rosji, by omówić sytuację. Rosja przez Białoruś dostarcza do Unii Europejskiej 10 proc. potrzebnego jej gazu.

Uspokajające sygnały do Europy płyną tak z Moskwy jak z Mińska. Rzeczniczka białoruskiego ministra energii Ludmiła Zenkowicz zapewniła, że choć Gazprom zmniejszył dostawy, gaz przeznaczony na tranzyt do Europy płynie przez Białoruś bez kłopotów. W podobnym tonie wypowiadał się rzecznik Gazpromu.

Litewska firma gazowa Lietuvos Dujos, która cały rosyjski gaz odbiera z Białorusi, potwierdziła, że nie ma problemów z dostawami. Na granicy z Białorusią Polska też odbiera tyle gazu, ile zamówiła. Dwoma rurociągami płynie w sumie ponad 16 mln m sześc. gazu dziennie. Popyt w kraju wynosi ponad 26 mln m sześc.

Gazprom zawiadomił wcześniej PGNiG o planie ograniczenia dostaw. – Nawet jeśli spór między Rosją a Białorusią przedłuży się, to i tak nie będzie mieć wpływu na dostawy dla naszego kraju – mówi ”Rz” wiceprezes PGNiG Radosław Dudziński.

Dla PGNiG pewne dostawy przez Białoruś i Ukrainę mają bardzo duże znaczenie. Spółka część surowca kieruje do magazynów, które musi zapełnić przed zimą.

[ramka][b]Rosja co roku przykręca gazowy kurek – raz Białorusi, raz Ukrainie[/b]

Ostatnie lata to niemal nieustające spory gazowe Rosji z zachodnimi sąsiadami.

A ich skutki zwykle odczuwają inne kraje europejskie. Zwykle jednocześnie Rosjanie obwiniają kraje tranzytowe o wywołanie konfliktów, a przy okazji niejako załatwiają własne interesy to w jednym, to w drugim kraju. W efekcie poprzednich sporów Gazprom zdołał przejąć kontrolę nad białoruską spółką Beltransgas, do której należą gazociągi białoruskie. Pierwszy z poważnych konfliktów, jaki miał miejsce w 2000 r., spowodował, że Polska nie mogła odbierać tyle gazu, ile potrzebowała. A PGNiG musiał ograniczyć dostawy dla zakładów azotowych i Orlenu. Mimo to odszkodowań polska firma nie otrzymała. Obecny spór Mińska i Moskwy może mieć wyjątkowo łagodny przebieg, bo pojawia się, gdy sezonowo spada zapotrzebowanie na gaz i w opinii ekspertów – wydaje się mało prawdopodobne, by Białorusini „podbierali” surowiec rosyjski przeznaczony na tranzyt do innych krajów. A nawet gdyby do tego doszło, to Rosjanie mogą zwiększyć tranzyt przez Ukrainę, poprzez którą gaz rosyjski płynie także do Polski. Europa może więc w ogóle nie odczuć skutków obecnego sporu gazowego. Nie grozi zatem powtórka sytuacji ze stycznia 2009 r., kiedy to w efekcie konfliktu ukraińsko-rosyjskiego niemal połowa państw unijnych miała za mało gazu. I to w sytuacji wyjątkowo wysokiego popytu. [/ramka]

[ramka][b]Janusz Steinhoff, minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka[/b]

Znów mamy do czynienia z zakręcaniem kurka przez Rosjan, czyli zadziwiającą sytuacją, która nie zdarza się w relacjach między innymi krajami. Tego typu spory czy to o ceny surowców, czy też o stawki za ich tranzyt powinny być rozstrzygane na drodze sądowej lub przez instytucje arbitrażowe. Skoro Rosja może tego typu sporne kwestie z innymi państwami rozstrzygać w taki sposób, to powinna podobnie postępować z sąsiadami. Rozumiem, że relacje z nimi są specyficzne, ale nie mogą odbijać się na innych krajach europejskich. Każde ograniczenie dostaw gazu czy ropy to też ograniczenie wiarygodności Gazpromu i Rosji jako solidnego partnera. [/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[mail=a.lakoma@rp.pl]a.lakoma@rp.pl[/mail][/i]

- Białoruś nie podjęła żadnych działań, by spłacić dług, i od godz. 10 jest wprowadzone ograniczenie (dostaw gazu) w ilości 30 proc. na dobę, z dalszym ograniczeniem w zależności od zadłużenia - oznajmił prezes Gazpromu Aleksiej Miller.

W odpowiedzi Łukaszenko kazał wstrzymać tranzyt gazu, który płynie przez terytorium Białorusi.

Pozostało 96% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli