Zgodnie z projektem budżetu na przyszły rok Fundusz Pracy ma wydać o połowę mniej pieniędzy na pomoc dla firm i bezrobotnych przy tworzeniu miejsc pracy w porównaniu z tym rokiem. W projekcie zapisano, że w 2011 r. te nakłady wyniosą ok. 3,2 mld zł wobec ok. 7 mld zł w bieżącym roku.
Cięcia dotyczą wszystkich aktywnych form pomocy. – O ponad 80 proc. zmniejszane są środki na szkolenia, o 60 proc. na stypendia, a o jedną trzecią na przygotowanie zawodowe dzieci i młodzieży – wylicza Jacek Męcina, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Przypomina, że rząd tnie też fundusze na wyposażenie stanowisk pracy: zamiast 751 mln zł z 2010 r. w przyszłym roku ma to być niespełna 150 mln zł.
Według Męciny tak drastyczne oszczędności mogą zmniejszyć efektywność urzędów pracy w obniżaniu stopy bezrobocia. Zwraca uwagę, że rząd prognozuje na 2011 r. spadek stopy bezrobocia nawet poniżej 10 proc. z ok. 12 proc. szacowanych na koniec tego roku.
W bieżącym roku na szkolenia urzędy pracy przeznaczyły 325 mln zł, a w przyszłym będą miały na to niespełna 82 mln zł. Projekt budżetu zakłada też ograniczenie funduszy na stypendia (w tym wypłacone w czasie staży): z 1,7 mld zł w tym roku do 600 mln zł w przyszłym.
Taka propozycja budzi zastrzeżenia organizacji pracodawców i związków zawodowych, którzy proszą o wyjaśnienia ministra pracy oraz premiera Donalda Tuska. – To jest wygaszanie rządowej polityki zatrudnienia – uważa Jan Guz, szef OPZZ. Nie przekonują go zapewnienia ministra finansów, który w trakcie debaty budżetowej tak uzasadniał konieczność cięcia środków na programy aktywnego zwalczania bezrobocia: – W latach 2008 – 2010 nastąpił olbrzymi, wzrost liczby tych programów i słusznie, bo był to okres kryzysu. Ale z kryzysu wychodzimy, i to w przyspieszonym tempie. Dlatego jest to moment, żeby po prostu te programy wygaszać. Rostowski przypomniał, że dzięki wsparciu z Funduszu Pracy powstało „kilkaset tysięcy” miejsc pracy.