Spadły kursy akcji biur turystycznych, a nawet firm farmaceutycznych. Koncerny naftowe jeden po drugim wygaszają wydobycie z libijskich pól. Najbardziej narażona na negatywne efekty zamieszek jest gospodarka włoska
Agencje oceny wiarygodności kredytowej bardzo szybko zdecydowały się na korektę oceny libijskiego ratingu. S&P obniżył wycenę do BBB+ z zastrzeżeniem, że może on jeszcze zostać obcięty. Dzień wcześniej to samo zrobił Fitch, oceniając papiery libijskie na BBB z zaznaczeniem jednak, że Libia jako państwo nie ma papierów dłużnych.
Przy okazji agencje wskazują, że jakikolwiek nie nastąpiłby rząd w tym kraju, będzie musiał drastycznie zwiększyć wydatki na cele socjalne, w tym na subsydia żywności. To z kolei spowoduje wzrost notowań podstawowych artykułów żywnościowych na światowych giełdach. Zdaniem obu agencji niepokoje we wschodniej części kraju, gdzie znajdują się pola naftowe, oraz w samym Bengazi szybko nie wygasną.
W samej Libii sparaliżowane zostały porty morskie w Trypolisie, Bengazi i Misuracie – informował John Bader, dyrektor we włoskiej firmie przewozowej Tarros Spa. Kolejne koncerny naftowe wygaszały wydobycie z libijskich pól naftowych i odsyłały personel do kraju. W poniedziałek zrobiły to BP i Shell, wczoraj interesy zwinęli Irańczycy, hiszpański Repsol i niemiecki Wintershall. Ograniczył działalność Gazprom.
Libijskie zamieszki wciąż ciążą na nastrojach inwestorów. Większość europejskich indeksów giełdowych wczoraj umiarkowanie traciła z tego powodu.