Zrobił to w ostatniej chwili, kiedy bliski jest koniec śledztwa, w którym znaczącą rolę gra IOR, czyli największa watykańska instytucja finansowa.
Przez lata Watykan miał opinię idealnego miejsca do prania pieniędzy, bo tam tajemnica bankowa była skrupulatnie strzeżona. 30 grudnia 2010 r. minął jednak termin, w którym także to państwo-miasto zostało zobowiązane do wprowadzenia międzynarodowych przepisów finansowych, w tym uniemożliwiających finansowanie działań terrorystycznych. Nie zmienia to faktu, że główny bank działający w Watykanie Institute of Religious Works (IOR) nadal jest podejrzewany o nielegalne transakcje finansowe.
Dochodzenie w sprawie wyprania 23 mln euro toczy się z inicjatywy włoskiego banku centralnego od września 2010 r. Stolica Apostolska twardo stoi po stronie IOR, zapewniając, że nigdy nie doszło do naruszenia prawa i nieporozumienie z pewnością zostanie wyjaśnione.
Na razie prokuratorzy nie wysunęli oskarżenia przeciwko żadnemu z wysokich przedstawicieli władz watykańskich, ale toczy się postępowanie przeciwko prezesowi IOR i dyrektorowi generalnemu banku.
IOR został stworzony do zarządzania pieniędzmi z datków. Podlegają mu również bankomaty znajdujące się na terenie Watykanu oraz system emerytalny obejmujący kilka tysięcy zatrudnionych tu osób. Bank nie ma oddziałów, a lista jego udziałowców jest tajna. Prokuratorzy domagający się podstawowych informacji zostali jedynie poinformowani, że jest to 40 – 45 tys. organizacji religijnych i duchownych, przedstawiciele władz watykańskich oraz osoby z nimi związane.