Czwarty kwartał 2011 r. to okres, po którym wielu ekonomistów spodziewa się wyraźnego wzrostu inwestycji w gospodarce. Jeżeli firmy rozpoczną inwestowanie na oczekiwaną skalę, większość z nich nie będzie w stanie sfinansować swoich planów własnymi kapitałami.
Marcin Nowacki, zastępca dyrektora Obszaru Przedsiębiorstw i Bankowości Transakcyjnej w BNP Paribas, przekonuje, że banki już teraz są gotowe do odważniejszego finansowania tych planów.
– W kryzysie banki zakręciły kurek z pieniędzmi, a tam, gdzie były skłonne udzielić finansowania, koszt pieniądza decydował o wysokich stawkach. Teraz ceny kredytów są wręcz niższe niż przed kryzysem, a procedury stały się szybsze i bardziej efektywne. Jednak inwestycji wciąż jest znacząco mniej – mówi Marcin Nowacki.
Zdecydowana większość banków osiągnęła już wskaźniki wypłacalności na poziomie powyżej norm bezpieczeństwa. To w uproszczeniu oznacza, że mają nadwyżki gotówki, którą mogą pożyczać klientom.
– Bankom zależy na efektywnym wykorzystywaniu środków, którymi dysponują. Jeśli ulokują je w papierach skarbowych, zarobek będzie niezbyt satysfakcjonujący. Dlatego chcą się otworzyć na kredytobiorców, którzy będą w stanie przedstawić sensowne projekty inwestycyjne – dodaje Nowacki.