Deficyt ma spaść do zera

Nie można oszczędzać na przyszłą emeryturę, zaciągając coraz wyższe kredyty – przekonuje dyrektor Gdańskiej Akademii Bankowej w rozmowie z Elżbietą Glapiak

Publikacja: 16.05.2011 03:39

Deficyt ma spaść do zera

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

Rz: Czy Grecja powinna opuścić strefę euro i sama uporać się ze swymi problemami?

Prof. Leszek Pawłowicz:

To zależy od tego, czy patrzymy na problem Grecji od strony Grecji czy jej wierzycieli i Unii Europejskiej.

Historia gospodarcza Grecji obfituje w kryzysy finansów publicznych i obecna sytuacja nie jest dla Greków niczym nowym. Nowe dla Grecji jest to, że znalazła się w obszarze protekcjonistycznej polityki UE i MFW. W ubiegłym roku uzyskała pakiet pomocowy o wartości 110 mld euro, a mimo to w 2010 PKB Grecji się zmniejszył o 4 proc., bezrobocie wzrosło do ponad 15 proc., a deficyt budżetowy wyniósł 10,5 proc. W obecnej sytuacji niewypłacalności

Grecji to głównie problem jej wierzycieli, którzy umożliwili jej zaciąganie kolejnych długów mimo oczywistego braku zdolności kredytowej. To hazard moralny banków, głównie francuskich i niemieckich, sprzyjał nadmiernemu zadłużeniu Grecji. Obecnie wymaga to radykalnych rozwiązań, tzn. ponad 50-proc. redukcji zadłużenia, które wynosi ponad140 proc. greckiego PKB, albo powrót do drachmy i jej co najmniej dwukrotną dewaluację.

Zdaniem niektórych ekonomistów bardziej zachwiałoby fundamentami unii walutowej wyjście jednego z członków niż ewentualne bankructwo.

Wyjście Grecji ze strefy euro miałoby najpoważniejsze konsekwencje dla europejskiego sektora bankowego, który pożyczał Grekom pieniądze, w tym dla EBC, który posiada greckie obligacje o wartości 40 mld euro. Natomiast nie sądzę, aby w średnim i dłuższym okresie obniżyło wiarygodność euro, wręcz przeciwnie.

Uproszczenie podatków zwiększa w sposób oczywisty wiarygodność i pobudza przedsiębiorczość

Restrukturyzacja greckich długów musi być na tyle głęboka, aby kraj odzyskał możliwość rozwoju i spłaty chociaż części zadłuźenia. W gospodarce rynkowej odbywa się to albo przez ugodę z wierzycielami, albo przez ogłoszenie bankructwa. Można oczywiście konsekwencje dla wierzycieli przerzucić na podatników, jak to jest obecnie w UE. Można również „ucywilizować" procesy bankructwa krajów, podobnie jak dużych banków (tzw. special resolution regime), ale wymaga to nowych rozwiązań systemowych, których na razie w UE nie ma.

Większość krajów unijnych wdrożyła już drakońskie programy oszczędnościowe i obniża deficyt. Czy okaże się to trwałe i pozwoli sądzić, że kryzys na dobre minął?

Nie ma obecnie innego wyjścia, jeśli chcemy uniknąć galopującej inflacji. Nie traktowałbym tych działań jako realizacji polityki antykryzysowej lub polityki wzrostu. Jest to raczej niejako przymusowa reakcja na oczekiwane konsekwencje interwencjonizmu i luźnej polityki pieniężnej w czasie kryzysu. W mojej ocenie globalny kryzys nie minie, dopóki nie odbudujemy zaufania na rynkach finansowych, a to wymaga głębokich reform systemowych.

Co z Polską? Nasz plan opiera się na cięciu składki do OFE i drobnych kroczkach na drodze do obniżenia deficytu do 3 proc. PKB. Czy to wystarczy?

Obcięcie składek do OFE w warunkach deficytu budżetowego ma silne merytoryczne uzasadnienie. Nie można oszczędzać na przyszłą emeryturę przez zaciąganie coraz to wyższych kredytów. Wszystkim, również rządowi, wydaje się oczywiste, że obniżanie deficytu powinno być bardziej radykalne. Osobiście jestem zwolennikiem obniżenia deficytu do 0 proc., a nie do 3 proc. PKB.

Jak to zrobić w sposób najmniej bolesny?

O głębokości i miejscu redukcji wydatków powinien, moim zdaniem, zadecydować wynik debaty publicznej, może w jakiejś części powinno to być wynikiem referendum.

Jakie działania powinien podjąć po wyborach rząd, aby umocnić wiarygodność wśród inwestorów i nie narazić się na zmiany ratingów?

Nie rozważałbym podnoszenia podatków w celu redukcji deficytu, bo nie zwiększa to wiarygodności wśród inwestorów i powoduje w rezultacie wyższy koszt długu. Natomiast uproszczenie podatków zwiększa w sposób oczywisty wiarygodność i pobudza przedsiębiorczość. Mam nadzieję, że będzie temu służyć ujednolicenie podstawy opodatkowania i sposobu liczenia CIT w UE. Będzie o tym szerzej mówił minister Maciej Grabowski w czasie Europejskiego Kongresu Finansowego w Sopocie.

Czy ostatni globalny kryzys finansowy nie oznacza klęski liberalnej gospodarki rynkowej i nie wskazuje na potrzebę silnego interwencjonizmu?

Zapoczątkowany w USA na przełomie roku 2007

i 2008 globalny kryzys gospodarczy prowokuje pytania o racjonalność i bezpieczeństwo systemu gospodarczego Unii Europejskiej, bazującego na ułomnym modelu gospodarki rynkowej. Model ten charakteryzuje się ograniczoną konkurencją i błędnymi rozwiązaniami regulacyjnymi umożliwiającymi w gospodarce hazard moralny na coraz wyższą skalę. Teza Immanuela Wallersteina, autora teorii systemów – światów, że obecny system gospodarczy znajduje się w „fazie śmiertelnego kryzysu i że jest nieprawdopodobne, aby istniał za 50 lat", staje się coraz bardziej aktualna (I. Wallerstein, Koniec świata jaki znamy, Warszawa 2004). Ostatni transgraniczny kryzys finansowy pokazał dobitnie, że prywatyzacji i internacjonalizacji korzyści towarzyszy uspołecznienie i nacjonalizacja strat. Niewypłacalność prywatnych międzynarodowych banków spowodowała nieobliczalne straty dla podatników niektórych krajów UE. Jednocześnie populizm polityków i kryzys finansów publicznych w niektórych państwach spowodowały nieoczekiwany wzrost ryzyka w sektorze finansowym.

Niestety, ostatni kryzys sprawił, że coraz częściej przewiduje się zmierzch strefy euro i Unii Europejskiej.

Reakcje poszczególnych krajów oraz UE nie są zsynchronizowane. Odpowiedzią na zaistniały stan rzeczy są nowe regulacje i wzrost interwencjonizmu zarówno w skali narodowej, jak i europejskiej.

Europejska gospodarka rynkowa w odróżnieniu od znacznie bardziej wolnokonkurencyjnego kapitalizmu anglo-amerykańskiego zawsze charakteryzowała się wysokim poziomem interwencjonizmu państwa, co nie uchroniło jej jednak przed skutkami kryzysu.

Europejski Kongres Finansowy

26 – 27 maja w Sopocie spotkają się ekonomiści, politycy i naukowcy, by rozmawiać o perspektywach rozwoju Polski i Europy, regulacji rynku oraz wpływie decyzji podejmowanych dziś na przyszłość krajów Unii Europejskiej w nadchodzących latach. Europejski Kongres Finansowy odbędzie się pod patronatem komisarza UE ds. budżetu i planowania finansowego Janusza Lewandowskiego oraz prezesa Narodowego Banku Polskiego Marka Belki. Przewodniczącym Rady Programowej jest Jan Krzysztof Bielecki.

Rz: Czy Grecja powinna opuścić strefę euro i sama uporać się ze swymi problemami?

Prof. Leszek Pawłowicz:

Pozostało 98% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu