Misja tzw. trójki, składająca się z przedstawicieli Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego, cały czas przedłuża swój pobyt w Atenach. Miała wrócić do Brukseli w ubiegły piątek, według ostatnich informacji swój raport przedstawi w tym tygodniu. Od jej oceny zależy, czy Grecja dostanie kolejną transzę pożyczki od międzynarodowych kredytodawców (MFW i strefa euro), wynoszącej łącznie 110 mld euro wypłacanych w okresie trzech lat.
Dodatkowym problemem staje się MFW, który ogłosił, że nie zamierza wypłacać swojego udziału w czerwcowej transzy 12 mld euro, dopóki strefa euro nie zapewni Grecji sfinansowania przyszłorocznych potrzeb pożyczkowych w wysokości 27 mld euro. MFW nie wierzy po prostu, że Grecja wróci na rynek w przyszłym roku, jak było to wcześniej planowane. W obawie o swoje wierzytelności wstrzymuje więc dalsze kredytowanie. Nie wiadomo, co w tej sytuacji zrobi strefa euro.
– Najważniejsze decyzje muszą zapaść do 20 czerwca i spotkania ministrów finansów strefy euro. Kluczowa dla Grecji będzie połowa przyszłego miesiąca – mówi nieoficjalnie wysoki rangą unijny dyplomata. Zachowanie MFW może zmusić państwa strefy euro do szybkiej decyzji w sprawie restrukturyzacji greckiego długu.
Główny kredytodawca, Niemcy, uważa, że w takiej sytuacji straty powinni ponieść również prywatni posiadacze greckiego długu. Temu sprzeciwiają się EBC, sama Grecja oraz inne kraje południa Europy. W Atenach silny jest także opór wobec postulowanych przez wierzycieli dalszych cięć budżetowych oraz zakrojonego na szeroką skalę programu prywatyzacji. Ma on przynieść 50 mld euro.
W samych Atenach trwają przetargi pomiędzy opozycją i rządem o cenę poparcia nowej serii cięć planowanych przez rząd. Bez tego nie będzie kolejnej wypłaty z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, niezbędnej do obsługi długu. Pakiet reform musi być gotowy w ciągu najbliższych dni, bo wypłata kolejnej transzy wynoszącej 12 mld euro zaplanowana jest na 29 czerwca. Wtedy też Grecy muszą wykupić swoje papiery.