Publikowany przez Chińską Federację Logistyki i Zaopatrzenia oraz tamtejszy urząd statystyczny indeks PMI spadł do 50,9 pkt z 51,9 pkt w maju. Na pocieszenie jednak trzeba dodać, że czerwiec był 28. miesiącem z kolei, w którym indeks PMI znajdował się powyżej granicznego poziomu 50 pkt oddzielającego recesję od boomu.
To pierwszy sygnał, że tegoroczny wzrost PKB może nie osiągnąć prognozowanych 9,6 proc., tylko 8,6 – 9 proc. Chociaż jednocześnie produkcja przemysłowa nadal rośnie w tempie 12 – 13 proc., a dobre wyniki mają przemysł elektroniczny i przetwórstwo żywności. W gorszej sytuacji znalazły się przemysł tekstylny, chemia oraz produkcja środków transportu.
Prawdziwą bolączką chińskiej gospodarki jest inflacja. W ubiegłym tygodniu podczas europejskiej podróży chiński premier Wen Jiabao przyznał, że bardzo trudno będzie w tym roku sprowadzić ją do poziomu poniżej 5 proc. W maju wyniosła 5,5 proc. i była najwyższa od prawie trzech lat. W czerwcu mogła sięgnąć 6,1 proc.
Zdaniem ekonomistów oznaki spowolnienia to dowód na to, że chińska gospodarka przymierza się do „miękkiego lądowania".
Na oznaki spowolnienia w Chinach, zwłaszcza w budownictwie, zwracał uwagę na początku tego tygodnia francuski bank Societe Generale. Drastycznie (o 65 proc.) spadła w maju w porównaniu z rokiem poprzednim sprzedaż ciężkiego sprzętu, w tym koparek, buldożerów oraz ciężarówek. Rośnie jedynie sprzedaż cementu zużywanego do wykańczania mieszkań.