Pierwszy zakłada, że do końca roku rząd Łukaszenki zgromadzi 3 – 6 mld dol. dzięki pożyczkom zagranicznym i wpływom z prywatyzacji oraz zliberalizuje reżim kursowy, pozwalając swobodnie kupować waluty firmom i obywatelom.
W najbliższy poniedziałek o kolejnym kredycie dla Mińska w wys. do 8 mld dol. ma zdecydować rada MFW. Szanse są jednak małe, bo Łukaszenko nie podporządkował się wytycznym funduszu. Zdaniem Moody's, jeżeli jednak Białoruś dostanie pomoc, to banki wprawdzie jeszcze pogorszą swoje wskaźniki (złe kredyty wzrosną do 15 proc.), ale zachowają dotychczasową ocenę na poziomie B3 z prognozą negatywną.
Drugi scenariusz zakłada, że władze nie poluzują polityki blokowania dostępu do walut, będą opóźniać prywatyzację i nie dostaną kredytu z MFW. W tej sytuacji rząd zamrozi depozyty walutowe firm i ludności. Udział złych kredytów w bankach wzrośnie do 20 proc. na koniec 2012 r. W konsekwencji rating białoruskich banków spadnie do Caa. A to już jest niewypłacalność prowadząca do bankructw.
Moody's oceniał sześć kluczowych banków: państwowe Bielarusbank, Bielagroprombank i Belinvestbank oraz prywatne MTBank, BPS (należy do rosyjskiego Sbierbanku) i Moskwa-Mińsk (należy do Banku Moskwy).