Bieżący rok nie należy do najlepszych okresów w historii Japonii. Trzęsienie ziemi oraz wywołane przez nie tsunami miały katastrofalne skutki dla kraju. W efekcie gospodarka wpadła w recesję. Dzisiaj podano zweryfikowane dane na temat drugiego kwartału 2011 r. Okazuje się, że sytuacja jest dużo gorsza niż wcześniej informowano. Od kwietnia do czerwca 2011 r. gospodarka skurczyła się o 2,1 proc., a nie jak podawano o 1,3 proc.
Opublikowane dzisiaj dane poddają pod wątpliwość możliwości Japończyków do poradzenia sobie ze spowolnieniem gospodarczym. - Wolniejszy niż oczekiwano wzrost wydatków na pewno znajdzie swoje odbicie w wynikach za trzeci kwartał. Ożywienie będzie wolniejsze niż pierwotnie zakładano. – stwierdził Yuichi Kodama, analityk Meiji Yasuda Life Insurance. – Tempo ożywienia gospodarczego w Japonii wyraźnie spowolniło w wyniku obaw o kondycję światowych gospodarek – dodaje.
Słabsze wyniki spowodowane są, obok katastrof, globalnym kryzysem oraz wywołanym przez niego wzrostem wartości jena. Umocnienie waluty ma dewastujący wpływ na opartą na eksporcie gospodarkę. Japońska waluta podobnie jak frank szwajcarski uznawana jest przez inwestorów za bezpieczną przystań. Kryzys zadłużenia, który doprowadził do ucieczki inwestorów od dolara i euro wywindował kurs do rekordowego poziomu.
To skutkuje spadkiem inwestycji. Drogi jen zniechęca do wydawania go na rodzimym gruncie a zachęca do ekspansji za granicę. W drugim kwartale wartość inwestycji spadła o 0,9 proc. w porównaniu do pierwszego kwartału. Wcześniejsze prognozy wskazywały na wzrost w wysokości 0,2 proc. W porównaniu z drugim kwartałem 2010 r. dane te są jeszcze mniej optymistyczne. Jak informuje japoński resort finansów firmy wydały w badanym okresie o 7,8 proc. mniej niż przed rokiem.
Malejące inwestycje to jednak nie jedyny problem Tokio związany z własna walutą. Wysoki kurs coraz boleśniej odczuwają japońscy eksporterzy. – To jest to co frustruje nas najbardziej – stwierdził Martin Schulz z Fujitsu Research Institute. – Udało nam się naprawić fabryki i odbudować łańcuchy dostaw, ale nie możemy sprzedać naszych towarów przez wysoki kurs jena – dodaje.