Skoncentrowanie się na rynku wewnętrznym nie oznacza jeszcze, że region całkowicie odciął się od świata – tylko w tym roku aktywa zagraniczne państw Zatoki Perskiej mają wzrosnąć o blisko 300 mld dol. – ale powoduje, że mniej petrodolarów zasila globalne rynki kapitałowe. Poza tym nowe wydatki napinają lokalne budżety i sprawiają, że pieniądze przeznaczane niegdyś na rozbudowę infrastruktury naftowej i obronność idą dziś na projekty socjalne.
– Kiedy wybuchła Arabska Wiosna, wiele rządów odkryło, że wróg kryje się wewnątrz, a nie na zewnątrz – mówi Mustafa Alani, doradca w genewskim Gulf Research Center i ekspert od bezpieczeństwa regionalnego.
Gwałtowny wzrost nakładów wewnętrznych to przyspieszenie trwającego od dekady trendu w kierunku odbudowy infrastruktury regionu. W ciągu najbliższych 15 lat kraje Zatoki Perskiej planują wydać na ten cel 1,8 biliona dolarów. – Arabska Wiosna przyspieszyła tempo wydatków we wszystkich krajach – twierdzi Rachel Ziemba, ekonomistka z Roubini Global Economics.
Ten zwrot jest szczególnie widoczny w Arabii Saudyjskiej, największym na świecie producencie ropy i najludniejszym kraju regionu. By zapobiec politycznej i społecznej destabilizacji, saudyjski król Abdullah ogłosił w marcu 2011 r., że wyda 70,9 mld dol. na budownictwo mieszkaniowe i opiekę zdrowotną, a także ustanowi płacę minimalną i przyzna premie urzędnikom państwowym.
Oczywiście producenci ropy z Zatoki nadal inwestują na rynkach międzynarodowych – Katar niedawno objął pięcioprocentowy pakiet w Tiffany & Co, ale zmienia się typ przejmowanych przez nich aktywów. – Więcej inwestycji trafia na rynki wschodzące, szczególnie do Azji, ale ostatnio w modzie jest również Ameryka Łacińska – uważa Ziemba.