Na wczorajszej aukcji inwestorzy zgłosili popyt na papiery warte 7,7 mld euro, podczas gdy ich podaż sięgała 5 mld euro. Średnia rentowność (zmienia się odwrotnie do ceny) sprzedanych obligacji wyniosła zaledwie 0,07 proc. To oznacza, że – biorąc pod uwagę inflację – inwestorzy poniosą na nich stratę. Chyba że zdążą je jeszcze drożej odsprzedać, co wymagałoby spadku ich rentowności poniżej zera.
A to, zdaniem analityków, wcale nie jest niemożliwe. Ogromny popyt inwestorów na obligacje Niemiec wynika bowiem z awersji do ryzyka, spowodowanej eskalacją kryzysu fiskalnego po ostatnich wyborach w Grecji. Niemcy to jedyny kraj strefy euro, który ma najwyższą ocenę wiarygodności kredytowej ze stabilną perspektywą. „Spodziewamy się, że wraz z narastaniem prawdopodobieństwa rozpadu strefy euro, rentowność niemieckich dwulatek znajdzie się poniżej zera" – napisali analitycy banku Citigroup. Według nich, może ona sięgnąć nawet 0,75 proc.
Nie wyklucza tego także Richard McGuire, strateg ds. stóp procentowych w holenderskim Rabobanku. – To była pierwsza w historii emisja niemieckich zerokuponowych dwulatek. Ilustruje spowodowane kryzysem zjawisko, jakim jest przedkładanie przez inwestorów pewności, że pieniądze zostaną im zwrócone, nad stopę zwrotu z tych pieniędzy – wskazuje. Wczoraj powodów do obaw dostarczył rynkom m.in. były grecki premier Lucas Papademos, który przyznał, że wyjścia Grecji z eurolandu nie można już wykluczyć, choć zaznaczył, że wciąż jest to mało prawdopodobne.
Poszukiwania przez inwestorów bezpiecznych przystani dla kapitału na ewentualność secesji Aten sprawiły, że wczoraj do nowych historycznych minimów spadły też rentowności niemieckich obligacji o dłuższych terminach zapadalności. W przypadku 10-latek, wskaźnik ten spadł poniżej 1,40 proc. Jeszcze mniej można zarobić tylko na podobnych papierach Japonii i Szwajcarii. Dla porównania, aby pożyczyć pieniądze na dziesięć lat, Polska musi zaoferować inwestorom obecnie około 5,5 proc.
Do rekordowo niskich poziomów spadła wczoraj także dochodowość papierów dłużnych innych państw, uważanych przez inwestorów za stabilne finansowo: Danii, Holandii, Finlandii i Wielkiej Brytanii. Zarazem rosła wczoraj rentowność obligacji krajów, których perspektywy są na rynkach uważane za niepewne, m.in. Portugalii, Hiszpanii i Włoch.