Gry komputerowe to najszybciej rosnący sektor rozrywki na świecie. Również Polacy coraz częściej bawią się w ten sposób. W gry komputerowe, jak wynika z szacunków Monday PR i SW Research, gra już 85 proc. krajowych internautów. Spędzają przed komputerem aż 13 godzin tygodniowo.
Część z nich może robić to w ramach pracy, testując gry. Bardziej ambitni będą je tworzyć, zarabiając na początek ok. 3 tys. zł netto. Jednak przy niedoborze kadr szybko mogą liczyć na podwyżkę.
Światowe hity
Ostatnie kilka lat przyniosło prawdziwy wysyp polskich gier, które trafiły na listy światowych hitów, co oznacza, że sprzedały się w liczbie co najmniej 1 mln kopii. Dlatego tacy producenci jak CD Projekt Red (seria gier o Wiedźminie), Techland (gry z serii Call of Juarez czy „Dead Island") oraz City Interactive („Sniper") stali się też bardzo pożądanym miejscem pracy.
– Żeby pracować w firmie produkującej gry komputerowe, warto być ich pasjonatem. Ten sektor rozwija się bardzo dynamicznie. Wciąż powstają nowe technologie. Trzeba być na bieżąco z tym, co robi konkurencja – mówi Błażej Krakowiak, International Brand Manager w Techlandzie.
Przedstawiciele firm, które działają w tym biznesie, zgodnie jednak przyznają, że chcąc pracować przy produkcji gier, nie trzeba być informatykiem z wykształcenia i absolwentem uczelni technicznej. – W przeszłości, gdy gry były proste technologicznie, ich produkcją zajmowali się programiści. Teraz stanowią tylko część zespołu. Zatrudniamy również artystów rzeźbiarzy, żeby modelowali sylwetki bohaterów, muzyków klasycznych po akademiach muzycznych do tworzenia ścieżki dźwiękowej, kostiumologów i operatorów kamer, żeby podpowiadali nam jak kadrować ujęcia, pisarzy, scenarzystów, kaskaderów – wylicza Adam Badowski, członek zarządu CD Projektu Red.