Dotyczy to tylko banków, które rząd w Madrycie znacjonalizował. Ale stanowią one aż jedną piątą hiszpańskiego sektora bankowego, zmagającego się z konsekwencjami pęknięcia bańki na rynku nieruchomości. Plan ich restrukturyzacji zatwierdziła wczoraj Komisja Europejska. W zamian banki otrzymają z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego 37 mld euro pomocy, o którą w czerwcu poprosił Madryt. Gdyby kwota ta nie wystarczyła do ustabilizowania sektora bankowego, rząd będzie mógł sięgnąć po kolejne 63 mld euro.
Największe zmiany czekają Bankię. To instytucja, która powstała w 2010 r. z połączenia siedmiu kas oszczędnościowo-kredytowych. W lipcu ub.r. Bankia pozyskała 3 mld euro z emisji akcji i zadebiutowała na madryckiej giełdzie. W maju tego roku została jednak połowicznie znacjonalizowana w zamian za 4,7 mld euro rządowej pomocy. Dwa tygodnie później poprosiła Madryt o kolejne 19 mld euro, co zmusiło go do sięgnięcia po pieniądze z UE.
Teraz Bankia ma otrzymać 18 ? mld euro. W zamian pozbędzie się aktywów wartych 50 mld euro. Sprzeda m.in. część swoich udziałów w spółkach, kredytów oraz obligacji skarbowych. Najgorszej jakości aktywa, warte 25 mld euro, trafią do utworzonego niedawno tzw. złego banku, który będzie je sukcesywnie wyprzedawał. Bankia zapowiedziała też, że zamknie w ciągu pięciu lat do 1100 oddziałów i zwolni około 6 tys. pracowników, czyli jedną czwartą swoich kadr.
Podobną kurację odchudzającą przejdą banki Novagalicia Banco i Catalunya Caixa, które otrzymają odpowiednio 9 i 5,5 mld euro. Banco de Valencia, dostanie 4,5 mld euro, ale o tym, jaka restrukturyzacja czeka tę instytucję, zadecyduje Caixabank, który dzień wcześniej kupił ją od Madrytu za symboliczne 1 euro.
Najbardziej kontrowersyjnym elementem restrukturyzacji hiszpańskich banków jest przerzucenie części ich strat na wierzycieli. Bankia zamieni obligacje podporządkowane na akcje warte o 46 proc. mniej, a walory uprzywilejowane (charakteryzujące się wysoką stopą dywidendy) na akcje zwykłe warte o 39 proc. mniej. Łącznie operacja ta przyniesie jej około 15 mld euro. Ale hiszpański rząd obawia się fali niezadowolenia społecznego, bo instrumenty te były oferowane klientom banków jako bezpieczna i rentowna alternatywa dla tradycyjnych depozytów.