W raporcie poświęconym innowacyjności przedsiębiorstw w Polsce, Bank Światowy wytyka, że przyjęty system podziału unijnych funduszy sprawia, iż pomoc nie trafia tam, gdzie jest najbardziej potrzebna.
Bank wyodrębnił trzy najważniejsze problemy.
Po pierwsze, lwia część wsparcia na rzecz B+R trafia do branż nisko- i średnio- zaawansowanych technologicznie – takich jak handel detaliczny i hurtowy, budownictwo, transport. Do branż związanych z produkcja higt-tech i usług opartych na wiedzy, zostaje nie wiele.
Po drugie, publiczne środki są zazwyczaj przeznaczane na projekty będące na bardziej zaawansowanych etapach procesu innowacji, czyli tam, gdzie nierówności rynkowe są najmniejsze. Aż 56 proc. środków publicznych trafia na tego typu projekty, 30 proc. jest wykorzystywanych na etapie badań i rozwoju, a tylko 7 proc. – na wcześniejsze etapy. Tymczasem to większość star-upów ma problem z przejściem z fazy badań, do ich zakończania i opracowania innowacyjnego produktu.
Po trzecie, znaczną część środków publicznych konsumują duże przedsiębiorstwa, które „tylko" modernizują swoje technologie. To jest potrzebne, ale równie dobrze takie projekty można finansować ze środków zwrotnych, a nie z dotacji. Większe dotacje powinny trafiać do tych firm, dużych i małych, które są zainteresowane innowacjami i pracami badawczo-rozwojowymi o przełomowym charakterze.