Taką tezę stawia raport o stanie samorządności terytorialnej w Polsce „Narastające dysfunkcje, zasadnicze dylematy, konieczne działania" przygotowany przez Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie.
„Pilnie potrzebna jest poważna dyskusja nad polskim modelem samorządności terytorialnej. Także zasadnicza refleksja nad jego zmianą. W przeciwnym razie rozpoznane i przedstawione w raporcie dysfunkcje będą się pogłębiać, prowadząc do trwałej degeneracji i nieodwracalnej wadliwości systemu samorządowego. Tego później nie da się naprawić. A jeśli nawet, to ponosząc niezwykle wysokie koszty" – czytamy w raporcie. – Samorząd terytorialny jest istotnym filarem Rzeczypospolitej, mówimy o największym inwestorze, największym pracodawcy, znaczącym właścicielu i wreszcie znaczącym świadczeniodawcy oraz o największej instytucji obywatelskiej – podkreśla prof. Jerzy Hausner, współautor raportu. – Ale przy bardzo wielu pozytywnych cechach, które dostrzegamy i na które w raporcie wskazujemy, nasza opinia jest taka, że samorząd rozwija się dysfunkcyjnie. Mamy do czynienia z sytuacją, w której obecny model wyczerpał możliwość efektywnego wykorzystania swoich zasobów, ogranicza przyszłe możliwości rozwoju. Nie wypełnia założonych funkcji. Potrzebna jest korekta, bo dalsze rozwijanie się tych dysfunkcji doprowadzi do degeneracji, do zniszczenia samorządu – wyjaśnia Hausner. Przyczyny problemów leżą zarówno po stronie rządu, jak i władz lokalnych. „Sytuację samorządu trafnie charakteryzuje powiedzenie, że rząd silnie angażuje się w decentralizację tylko wtedy, gdy prowadzi ona do pomniejszenia deficytu budżetu państwa" – piszą autorzy raportu. Rząd najczęściej więc tylko „toleruje" samorząd i przerzuca na jego barki trudne zadania, bez zapewnienia odpowiednich środków na ich realizację.
44,9 proc. tak zwiększyło się zatrudnienie w administracji samorządowej w Polsce w latach 2000-2011
Władze lokalne też nie są bez winy. Dążą do zbyt dużej autonomii, nieudolnie prowadzą politykę rozwoju, a zamiast wspólnoty samorządowej wykształciły relacje mieszkaniec-petent i urząd-władza dominująca. Stosunkowo łatwa dostępność pieniędzy z UE spowodowała, że „często nie służą one rozwojowym przemianom, lecz przyczyniają się do utrwalania nawyków nieefektywnego i nieskoordynowanego działania". Do utrwalenie wielu dysfunkcji – jak sugeruje raport – przyczyniło się też wprowadzenie w 2002 r. modelu prezydenckiego w gminach. W raporcie zawarto wiele propozycji działań mających zapobiec narastającym dysfunkcjom. Wiele z nich można wprowadzić dość szybko, inne wymagają poważniejszych zmian w prawie. Chodzi np. o ustanowienie regionów metropolitalnych, wprowadzenie zachęt do łączenia gmin i powiatów, zmiany w systemie finansowania, wprowadzenie lepszego nadzoru, wprowadzenie mechanizmów wsparcia w polityce rozwoju, zniesienie wielokadencyjności, wzmocnienie rad samorządowych itp.
Sami samorządowcy zgadzają się z większością tez przedstawionych w raporcie. – Kompleksowe zmiany w finansowaniu są po prostu niezbędne. Poziom świadczonych przez gminy usług jest zagrożony nawet w tych większych, zdawałoby się bogatych miastach – podkreśla Jacek Lipiński, burmistrz Aleksandrowa Łódzkiego. Jego zdaniem wielkim wyzwaniem jest finansowanie oświaty. – U nas szkolnictwo to priorytet, do rządowej subwencji dodajemy 40 proc. z własnej kieszeni. Ale to się dzieje kosztem innych zadań – dodaje.