Wydatki na rodziną mogą sięgać 3 proc. PKB

PRO | Nawet jeśli wydatki będą bardzo wysokie, nie stać nas na chowanie głowy w piasek.

Publikacja: 19.02.2013 01:19

Red

Stanisław Kluza jest byłym ministrem finansów

Pomysł stypendium demograficznego, jaki przedstawił rząd techniczny PiS, jest istotny jako punkt wyjścia do dyskusji o kształcie polityki rodzinnej w Polsce. Chodzi o wprowadzenie mechanizmu, który ma na celu zmienić sytuację ekonomiczną osób, które świadomie decydują się na wychowywanie dzieci, wyrównać ich ekonomiczne szanse.

Takie mechanizmy z powodzeniem są szeroko stosowane w krajach UE. Dzięki skoordynowanej polityce prorodzinnej współczynnik dzietności w Wielkiej Brytanii obecnie kształtuje się w okolicach 2 po spadku do 1,6, w Szwecji z 1,55 wzrósł także do 2. Estonia, która w naszym regionie była krajem o najniższej dzietności, obecnie należy do tych o najwyższym. Polska od 15 lat jest w przedziale 1,2–1,4. Oznacza to, że już całe pokolenie młodych Polaków jest o przeszło 30 proc. mniej liczne od pokolenia swoich rodziców.

W krajach rozwiniętych, które odniosły sukces w polityce demograficznej, takich jak Wielka Brytania czy Francja, wydatki sięgają 3–4 proc. PKB. W warunkach polskich te 3 proc. PKB, choć byłoby dużym wysiłkiem, to warto przypomnieć, że mamy PKB na mieszkańca kilkukrotnie niższe. Jeśli nie chcemy wpaść w pętlę niedoboru kapitału ludzkiego, skazani jesteśmy na ponadprzeciętne wydatki. W obecnych warunkach  byłoby to 50 mld zł rocznie, czyli ok. 15 proc. rocznego budżetu państwa. Jeżeli dobrze przejrzymy rachunki państwa, to dziś nie państwo wspiera rodzinę, lecz rodzina wspiera państwo. Nakłady państwa na rodzinę nie tylko są mniejsze od wkładu rodzin, ale w wielu przypadkach źle ekonomicznie realokowane. W pierwszej kolejności należy zadbać o przywrócenie normalności w tym obszarze. Po drugie warto zdać sobie sprawę, że kapitał ludzki we współczesnej gospodarce jest najdroższym dobrem. Jeżeli nie będziemy w niego inwestować, to Polska w XXI w. przegra wyścig w obszarze konkurencyjności. Coraz mniej liczne pokolenie na rynku pracy przy coraz liczniejszym pokoleniu korzystającym ze świadczeń emerytalnych grozi trwałym regresem ekonomicznym.

Ostatni raport OECD pokazuje, że Polska znalazła się w grupie trzech państw, razem z Japonią i Koreą, o najgorszej sytuacji demograficznej ze względu na możliwość podtrzymania konkurencyjności. Japonia i Korea to kraje już rozwinięte, zamożne, a my powinniśmy aspirować do krajów nadrabiających, czyli o wysokiej dynamice PKB. Paradoksalnie jednak za kilkanaście, kilkadziesiąt lat szczytem naszych marzeń będzie wzrost PKB w okolicach 1 proc. Z długookresowej perspektywy to właśnie bilans demograficzny staje się główną barierą rozwoju Polski.

Jeżeli nie będziemy inwestować w kapitał ludzki, to Polska w XXI w. przegra wyścig w obszarze konkurencyjności

Czy pomysł 1000 zł miesięcznie na nowo narodzone dziecko do 18. roku życia jest najlepszych rozwiązaniem w polityce prorodzinnej? Osobiście opowiadam się za rozwiązaniami typu „policy mix", tak jak w krajach rozwiniętych, gdzie w grę wchodzą różnego rodzaju odpisy podatkowe, zasiłki i dodatki rodzinne, płatne urlopy wychowawcze, przedszkola  itp.

Chodzi o to, by dawać rodzinom wybór, z jakiej formy transferów  chciałyby skorzystać, tak by części osób nie postawić w gorszej sytuacji ekonomicznej ze względu na wybór wzorca opieki nad dziećmi. Założeniem tych rozwiązań ma być powszechność i trwałość w czasie. Przykładowo, ciekawym rozwiązaniem, które często występuje w UE,  jest dobrze opłacany urlop wychowawczy, tak by korzystanie z niego stawało się opłacalne ekonomicznie do czasu osiągnięcia przez dziecko wieku przedszkolnego. Oczywiście konieczne są też wysokiej jakości, bezpłatne publiczne przedszkola. Jestem za to przeciwnikiem promowania żłobków (to powinna być ostateczność dla rodziców bez innej alternatywy).

Zaskoczyły  mnie tak szybkie deprymujące reakcje i recenzje rządu, który w polityce rodzinnej od przeszło pięciu lat ma tak mizerne osiągnięcia. Rząd, używając retoryki zielonej wyspy, zmarnował coś, co się nazywa dywidendą demograficzną. Niestworzenie szans na wyższą aktywizację zawodową w kraju w połączeniu z niesprzyjającymi warunkami do świadomego rodzicielstwa pokazuje np. dysproporcja, jak chętnie Polacy decydują się na dzieci w Wielkiej Brytanii przy niskiej dzietności w Polsce. To nie wzorce kulturowe tak drastycznie ograniczają dzietność, lecz w pierwszej kolejności brak pewności, że można w odpowiedzialny sposób utrzymać rodzinę. W Polsce od dawna ma miejsce dyskryminacja ekonomiczna rodziny. Ale rząd zaprzepaścił szanse, by to zmienić.

—not. acw

Stanisław Kluza jest byłym ministrem finansów

Stanisław Kluza jest byłym ministrem finansów

Pomysł stypendium demograficznego, jaki przedstawił rząd techniczny PiS, jest istotny jako punkt wyjścia do dyskusji o kształcie polityki rodzinnej w Polsce. Chodzi o wprowadzenie mechanizmu, który ma na celu zmienić sytuację ekonomiczną osób, które świadomie decydują się na wychowywanie dzieci, wyrównać ich ekonomiczne szanse.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Finanse
Drastyczna kara za przelew na Ukrainę. Finanse Rosjan pod kontrolą FSB
Finanse
Pokażemy wzorcową umowę między bankami a kredytobiorcami
Finanse
Szefowa EBC rozważa wcześniejsze opuszczenie stanowiska
Finanse
Niemcy są największym wierzycielem. Przegoniły Japonię
Prognozy „Parkietu”.
Jak oszczędzać i inwestować w czasach spadających stóp procentowych?
Finanse
Czego może nas nauczyć Warren Buffett?
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel