Republikanie namawiają do jeszcze większych cięć i nie chcą słyszeć o podwyżkach podatków. Jeśli do piątku nie dojdzie do porozumienia, w ruch pójdą nożyce.
Administracja Baracka Obamy rozpisała program oszczędnościowy na poszczególne stany. Zostaną drastycznie ograniczone wydatki na cele obronne – na zakup sprzętu i części zamiennych. Zatrudnieni przez państwo w tym sektorze zarobią o 20 proc. mniej i będą na bezpłatnym urlopie przez jeden dzień w tygodniu. W portach pozostanie 35–40 proc. floty, a do Zatoki nie popłynie drugi lotniskowiec.
Ucierpi oświata. Nie będzie pieniędzy na pensje dla 10 tysięcy nauczycieli i 7,2 tys. opiekunów dzieci niepełnosprawnych oraz 14 tys. pracowników szkół przygotowawczych.
Najbardziej medialne są cięcia w transporcie lotniczym. Oszczędności sięgną tutaj 600 mln dolarów i doprowadzą do tego, że przesiadki na głównych lotniskach staną się koszmarem z wielogodzinnymi oczekiwaniami w każdym z punktów kontrolnych – do odprawy paszportowej, celnej oraz bezpieczeństwa. Już teraz na lotnisku O'Hare w Chicago w niektóre popołudnia tylko na odprawę paszportową trzeba czekać przynajmniej 2-3 godziny, a nawet dłużej. Zamkniętych ma być 200 mniejszych lotnisk, a na większych ograniczona zostanie liczba kontrolerów lotów. 50 tys. osób pójdzie na urlopy bezpłatne, co doprowadzi w sezonie letnim do średnich opóźnień o 90 minut.
Spadną wydatki na kontrolę leków i żywności. Wydłuży to czas niezbędny na wprowadzenie nowych produktów na rynek. Cięcia wydatków od 1 marca są wynikiem kompromisu zawartego podczas negocjacji w 2011 roku.