Eurokij i euromarchewka

Kraje wprowadzające bolesne reformy będą otrzymywać unijne wsparcie na łagodzenie ich skutków. O ile wcześniej plany zmian zaakceptują władze w Brukseli.

Publikacja: 26.09.2013 07:57

Czas skończyć z sytuacją, w której państwa strefy euro ponoszą finansowe skutki polityki prowadzonej przez innych jej członków, choć nie mają na nią żadnego wpływu. Taki postulat w dyskusjach na forum UE pojawiał się od wielu lat, ale dopiero teraz prawdopodobne jest przyjęcie konkretnych rozwiązań.

By zapobiec zjawiskom szkodzącym całej eurostrefie, Komisja Europejska chce wykorzystać starą metodę kija i marchewki. To na niej opiera się proponowany przez Brukselę Instrument na rzecz konwergencji i konkurencyjności. Ten nowy mechanizm „wymuszania" reform obejmowałby umowę pomiędzy państwem członkowskim a Unią, wskazującą zakres pożądanych zmian, oraz pomoc finansową mającą złagodzić ich skutki. Uzupełnieniem instrumentu byłaby procedura uprzedniej (ex ante) koordynacji wszelkich istotnych reform wprowadzanych przez danego członka eurostrefy.

Umowa między Unią a państwem członkowskim miałaby dotyczyć reform „służących eliminacji kluczowych słabości" danego kraju, negatywnie wpływających na sytuację innych państw eurostrefy. Każda umowa byłaby zatwierdzana przez Radę UE, która mogłaby zaproponować jej modyfikację, oraz parlamenty krajowe. Państwa, które zawrą umowy, mogłyby liczyć na wsparcie finansowe. Komisja nie rozstrzyga jednak, skąd Unia brałaby na to środki i w jaki sposób byłyby one wypłacane.

Instrument na rzecz konwergencji i konkurencyjności nie budzi entuzjazmu niezależnych ekspertów. Niemieckie Centrum für Europäische Politik zauważa, że umowy w sprawie reform nie miałyby charakteru prawnie wiążącego. Co więcej, jest niemal pewne, że część porozumień dotyczyłaby reform, które byłyby wprowadzone również bez wsparcia UE. Nie da się też wykluczyć niebezpieczeństwa, że część zmian byłaby odraczana tylko po to, by zmusić Unię do udzielenia pomocy.

Opinia dla „Rz"

Kamil Pruchnik ekspert FOR, konsultant BŚ

Pomysł na uruchomienie narzędzi do ingerowania w politykę gospodarczą krajów ma same pozytywne zamierzenia. Jego implementacja będzie jednak kłopotliwa. Sam pomysł jest efektem uzasadnionego rozumowania – kraje, które prowadziły nieodpowiedzialną politykę gospodarczą, pogrążyły się w kryzysie, przy okazji ciągnąc w dół całą unię walutową. Oznaczało to koszt dla krajów prowadzących ostrożniejszą i bardziej odpowiedzialną politykę gospodarczą (musiały dorzucić się do ratowania upadających krajów, straciły – jako Europa – na wizerunku itp.).

Jednak obecna konstrukcja nowych instrumentów budzi zastrzeżenia z powodu: potencjalnej pokusy nadużycia, niepotrzebnych strat społecznych czy trudności z akceptacją programów reform, które musiałyby być jednomyślnie akceptowane przez Radę Europejską (kompetencje UE dotyczące wspólnej koordynacji polityki gospodarczej, ograniczają się do niewiążących umów, które byłyby bezużyteczne).

Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu