Lęk przed inwestowaniem w grupy krajów

Na pytanie, gdzie warto inwestować — w BRIC, MINT czy CIVETS, wielu zarządzających funduszami szukających czegoś na wschodzących rynkach odpowiada: nigdzie

Publikacja: 21.01.2014 10:48

Inwestowanie w skróty — wkładanie pieniędzy w małe grupy rynków często nie mające wiele wspólnego ze sobą poza ogólną koncepcją gospodarki — zamienia się w lęk przed tymi skrótami.

Były ekonomista Goldman Sachs, Jim O'Neill zaczął to wszystko w 2001 r. tworząc skrót BRIC, rodzinę Brazylii, Rosji, Indii i Chin. Wiele z tych krajów, takie inne, funkcjonowało pod różnymi skrótami, ale od niedawna notowały gwałtowny wzrost gospodarczy. W sytuacji, gdy korzyści z inwestowania nie są zagwarantowane, a własne rynki giełdowe wypadają poniżej oczekiwań, to zarządzający funduszami uciekali do grup krajów będących w modzie.

Aktywa zarządzane w krajach BRIC zmalały w końcu ubiegłego roku do 9 mld euro z 21 mld pod koniec 2010 r., podczas gdy aktywa będące w zarządzaniu  większych funduszy akcyjnych na wschodzących rynkach zwiększyły się w tym czasie — wynika z danych Lipper, firmy z grupy Thomson Reuters, informującej o funduszach i oceniającej je. Fundusz banku Goldman Sachs w krajach BRIC stracił 20 proc. wartości w ostatnich 3 latach.

Nie zrażony O'Neill wymyślił nowy skrót. W kilku wystąpieniach w rozgłośni BBC promował grupę MINT — Meksyk, Indonezję, Nigerię, Turcję — jako następnego giganta po BRIC. Podkreślał, że MINT — jak wcześniej BRIC — jest koncepcją ekonomiczną, nie inwestycyjną, a w swych programach oceniał problemy każdego z tych krajów i ich potencjał

Mimo wszystko atrakcyjność „inwestowania w skróty" maleje. Zarządzający funduszami twierdzą, że takie grupy nie uwzględniają różnego stadium rozwoju tworzących jej krajów i ryzyka większego niż na innych obiecujących rynkach.

Czas wystąpienia O'Neilla z jego propozycją nie jest idealny. Turcją wstrząsnęło śledztwo o rzekomej korupcji po ulicznych protestach latem ubiegłego roku, a w polityce Nigerii panuje zamęt przed wyborami w przyszłym roku. Indonezja wraz z innymi wschodzącymi gospodarkami o dużym deficytach na rachunku bieżącym, doświadcza ucieczki inwestorów.

- Meksyk, Indonezja, Nigeria i Turcja są bardzo interesującymi krajami,. ale nie związanymi ze sobą poza pretekstem stworzenia skrótu — uważa Richard Titherington, główny specjalista od inwestowania na wschodzących rynkach w JP Morgan Asset Management. Woli grupowanie według pewnej koncepcji, np. rynków, gdzie firmy oferują najwyższą rentowność dywidendy.

Inwestorzy w krajach BRIC zrozumieli już, że trudne metody osiągania wzrostu gospodarczego mogą nie zamienić się w zyski z rynku akcji, niektórzy analitycy wskazują, że problemy wynikają z zarządzania firmami w takich krajach jak Rosja i Chiny. Rynki krajów BRIC wypadły w ostatnich 3 latach gorzej według wskaźnika MSCI akcji w cenach w dolarach, bo wschodzące rynki pozostają w tyle za rozwiniętymi.

Likwidacja CIVETS

Kolejną oznaką lęków przed skrótami jest zlikwidowanie w ubiegłym roku przez bank HSBC funduszu CIVETS — Kolumbii, Indonezji, Wietnamu, Egiptu, Turcji i RPA.

Obie grupy BRIC i MINT łączy demografia; kraje te będą szybko rosnąć do połowy wieku ze względu na młode społeczeństwa. To stwarza zainteresowanie krajami granicznymi, które są na wcześniejszym etapie rozwoju w porównaniu z osadzonymi już wschodzącymi rynkami. Jednym z nich jest Nigeria, gdzie wartość rynku akcji podwoiła się w ubiegłym roku.

Oparcie się jednak wyłącznie na demografii w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych jest ryzykowne — ocenia zarządzający funduszami w HSBC Asset Management Andrew Brudenell. Inwestorzy powinni raczej szukać krajów o słabszych przepisach korporacyjnych, gdzie dostępność do towarów i usług jest dość mała, bo to stwarza możliwość wzrostu.

Te czynniki powinny zapewnić największe korzyści firmom. — Demografia jest oczywiście jednym z kryteriów inwestycyjnych, ale są też i inne — mówi. — Nie musimy koniecznie decydować, że MINT są krajami interesującymi do inwestowania, bo jest wiele innych.

Nigeria jest na wcześniejszym etapie cyklu rozwoju od innych. Według szacunków MFW, jej PKB per capita wynosił w 2013 r. ok. 2800 dolarów liczony na podstawie siły nabywczej. Indonezja miała ok. 5 tys. dolarów, a Meksyk i Turcja po ponad 15 tys.

W Turcji akcje wypadły najgorzej. Jej waluta osłabła, bo zagraniczni inwestorzy wycofali się jeszcze przed ograniczeniem przez bank centralny USA skupowania obligacji z rynku, co zmniejszyło rentowność amerykańskich rynków i zachęciło inwestorów do szukania większego zarobku w bardziej ryzykownych aktywach. Turecka giełda wypadła w ostatnich 3 latach gorzej nawet w cenach dolarowych krajów BRIC. Śledztwo o korupcję, które doprowadziło do dymisji kilku ministrów, pogłębiło problem. — Turcja jest dobra do inwestowania długofalowo, na krótką metę jest ryzykowna -- ocenia szef pionu wschodzących rynków w Pioneer Investments, Mauro Ratto.

Podobnie jak w przypadku Turcji, inwestorzy obawiają się ryzyka politycznego w Nigerii przed wyborami w 2015 r. i w związku z niepewnością, czy prezydent Goodluck Jonathan stanie do nich.

Niezależnie od różnic czy podobieństw, niebezpieczeństwem na wszystkich wschodzących rynkach jest to, że ich osiągnięcia nie zawsze zależą od lokalnych wydarzeń, ale od perspektyw globalnej gospodarki. — Te kraje nie mają niezależnego cyklu walutowego — stwierdził główny strateg w UBS Wealth Management, Bill O'Neill. — W tych warunkach wschodzące rynki borykają się w perspektywie krótkoterminowej.

Jim O'Neill uwaga, że inwestorzy podeszli ze złej strony do BRIC. — Muszę z całą mocą podkreślić jako człowiek od BRIC, że stworzyłem ten skrót jako koncepcję gospodarczą, a nie jako hasło do inwestowania. To samo było z MINT. — Każdy z 4 krajów tej grupy wytwarza nieco ponad 1 proc. światowego PKB, poza Nigerią, która ma największe możliwości zwiększenia tego procenta.

I jak zawsze, najważniejszy dla inwestowania jest czas. Fundusz BRIC banku Goldman Sachs zmalał w ostatnich 3 latach, ale od chwili założenia go niemal 8 lat temu zyskał 26 proc. — Jeśli ktoś zainwestował w BRIC pierwszy raz w 2008 r., to nie będzie bardzo zadowolony. Jeśli zrobił to w 2000 r., to będzie bardzo szczęśliwy — dodał O'Neill.

Inwestowanie w skróty — wkładanie pieniędzy w małe grupy rynków często nie mające wiele wspólnego ze sobą poza ogólną koncepcją gospodarki — zamienia się w lęk przed tymi skrótami.

Były ekonomista Goldman Sachs, Jim O'Neill zaczął to wszystko w 2001 r. tworząc skrót BRIC, rodzinę Brazylii, Rosji, Indii i Chin. Wiele z tych krajów, takie inne, funkcjonowało pod różnymi skrótami, ale od niedawna notowały gwałtowny wzrost gospodarczy. W sytuacji, gdy korzyści z inwestowania nie są zagwarantowane, a własne rynki giełdowe wypadają poniżej oczekiwań, to zarządzający funduszami uciekali do grup krajów będących w modzie.

Pozostało 89% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu