We wrześniu br. odbyć się ma referendum, w którym mieszkańcy Szkocji zadecydują, czy chcą jej oderwania od Królestwa Brytyjskiego. Londyn stara się przekonać Szkotów, aby nie zrywali liczącej ponad 300 lat unii z Anglią, m.in. przyznając im większą autonomię.
Obecnie Szkocja może zadłużać się tylko w Narodowym Funduszu Pożyczkowym, udzielającym kredytów lokalnym rządom Królestwa. Rząd w Edynburgu może pożyczyć do 500 mln funtów na cele inwestycyjne.
Począwszy od 2015 r. limit zadłużenia wzrośnie do 2,2 mld funtów (około 11 mld zł), ale w jego granicach szkockie władze będą mogły też pożyczać kapitał bezpośrednio na rynku. Już wcześniej brytyjski rząd postanowił, że w tym samym czasie Szkocja otrzyma prawo do ustalania stawki podatki dochodowego.
– To historyczny moment dla Szkocji – ocenił brytyjski sekretarz skarbu George Osborne. Jak podkreślił, decyzje Londynu pokazują, że obecny status daje Szkocji to, co najlepsze z niepodległości i członkostwa w unii.
Osborne ostrzegł jednak, że Edynburg najprawdopodobniej nie będzie w stanie uzyskać tak atrakcyjnego oprocentowania pożyczek, jak Londyn. Według ekspertów, z którymi konsultował się rząd, szkockie obligacje będą miały oprocentowanie wyższe o 0,3-1,1 pkt proc. od obligacji brytyjskich.