Największy serwis, na którym można zbierać fundusze od internautów, amerykański Kickstarter, chwalił się kilka tygodni temu, że zebrano na nim już ponad 1 mld dolarów. Wiadomości o startupach, które powstały dzięki społecznościowemu finansowaniu i później zostały przejęte za miliardy dolarów przez dużych graczy działają na wyobraźnię. Okularohełm do wirtualnej rzeczywistości Oculus celował na początku w zebranie 250 tys. dolarów, ale technologia spodobała się użytkownikom na tyle, że uzbierali prawie 10 razy tyle. Na początku września 2012 roku 9522 osoby złożyły się na dokładnie 2 437 429 dolarów na tę technologię. Wobec pozostałych rekordowo popularnych projektów na Kickstarterze wynik Oculusa wyglądał dość mizernie – zegarek Pebble zebrał w serwisie 10 mln a później kolejnych 15 mln dolarów dofinansowania, konsola Ouya 8 mln od internautów i 15 mln poza serwisem – ale twórcy okularohełmu wiedzieli, że mają w rękach prawdziwą żyłę złota. W poprzednim roku udało im się zebrać 91 mln dolarów, w tym 75 mln od funduszu znanego inwestora Marca Andreessena. Później przyszły 2 mld dolarów od Marka Zuckerberga.

Finansowanie społecznościowe ma świetlaną przyszłość

Analitycy z Tabb Group szacują, że rynek finansowania społecznościowego może w 2015 roku osiągnąć wartość 17 mld dolarów. Do dyspozycji entuzjastów tej formy zbierania kapitału może być ponad 1000 organizacji. Crowdfunding rozwinie się dzięki temu ponad dwukrotnie wobec obecnego poziomu. Według danych w 2009 roku serwisów oferujących internetową zbiórkę było zaledwie 53, dwa lata później już 283, w zeszłym roku internauci mieli do dyspozycji 536 serwisów, a szacunki na 2015 rok prognozują wzrost do 1096 stron. Na przestrzeni lat zbierano odpowiednio: niecały miliard dolarów w 2009 roku, ponad 4 mld w 2011, 8 mld w 2013, a prognozy na lata 2014 i 2015 zakładają sumy 12 i 18 mld dolarów.

Aniołowie biznesu, czyli bogaci inwestorzy, którzy wspierają startupy, mogą zapewnić nawet 50 mld dolarów finansowego wsparcia w 2015 roku. To może być znaczny wzrost wobec 22,9 mld dolarów w 2012 roku. Jeżeli pojawi się jakieś niespodziewane załamanie rynku, wtedy ci inwestorzy przeznaczą ok. 28 mld dolarów w 2015 roku.

Potrzeba tylko skutecznych regulacji

Na dalszą poprawę sytuacji crowdfundingowych serwisów oraz instytucji dających finansowe wsparcie (Lending Club) pozytywnie wpłynie ustawa ułatwiająca zbieranie funduszy w USA. Według nowego prawa amerykańska komisja papierów wartościowych i giełd (SEC – Securities and Exchange Commission) zezwoli prywatnym firmom ubiegać się na szeroką skalę o dofinansowanie od akredytowanych inwestorów. Ten status będzie można uzyskać, gdy majątek danej osoby przekroczy milion dolarów nie wliczając w to nieruchomości. Komisja pracuje także nad wytycznymi pozwalającymi inwestorom nieakredytowanym, posiadającym mniejsze fundusze na angażowanie własnych finansów w prywatne przedsięwzięcia. Do takich działań będzie potrzebny specjalny broker lub internetowy serwis pożyczkowy. Trwają prace nad regulacjami odnośnie poziomów kapitału, jakie będą wymagane od takich instytucji. Po kryzysie finansowym z 2008 roku banki musiały zrewidować swoje podejście do lewarowania kredytów i zwiększyć wymagane rezerwy kapitału. Odbiło się to negatywnie na liczbie pożyczek udzielanych małym firmom – obecnie jest ich mniej o 32 proc.