Im słabiej ma się gospodarka, tym szara strefa większa. Takie stwierdzenie znalazło potwierdzenie w danych Głównego Urzędu Statystycznego sprzed kilku dni, który oszacował, że cała gospodarka cienia w 2012 r. sięgnęła 14,5 proc. PKB, czyli znacznie więcej niż 12,6 proc. PKB rok wcześniej. – W 2013 r. rozmiary szarej strefy w gospodarce mogły być podobne jak w 2012. Poprawa koniunktury nastąpiła dopiero w drugiej połowie roku, co dla firm i innych podatników mogło być jeszcze nieodczuwalne – uważa Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK.
Na rozroście szarej strefy cierpi budżet państwa, przede wszystkim z tytułu mniejszych wpływów z podatku VAT (w zeszłym roku z tego powodu konieczna była nawet nowelizacja budżetu). Im trudniej bowiem na rynku, tym większa skłonność wśród firm do ukrywania części swoich dochodów i unikania obciążeń podatkowych.
Minister finansów Mateusz Szczurek wziął się więc do walki z szarą strefą. Jednym z efektów tej wojny jest przyjęty wczoraj przez rząd projekt wprowadzenia tzw. mechanizmu odwróconego VAT, głównie w obrocie telefonami komórkowymi, tabletami, notebookami, laptopami, konsolami do gier, a także złotem i wyrobami ze stali. Resort finansów chce także znacznie ograniczyć szarą strefę w handlu paliwami, podwyższając kaucję gwarancyjną nawet do 10 mln zł.
Takie rozwiązania mogą się okazać skuteczne w przypadku obrotu towarami, nie dotykają jednak problemu pracy w szarej strefie. Jak podał ostatnio GUS, na czarno pracuje w Polsce ponad 1 mln osób (piszemy o tym na pierwszej stronie „Rz"). – Jeśli do tego dodamy półlegalne zatrudnienie, ukrywanie części dochodów, to liczbą takich osób możemy szacować nawet na 2 mln – zauważa Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan.
– Najlepszym sposobem na walkę z zatrudnieniem na czarno są zachęty w systemie podatkowym i ubezpieczeń społecznych – uważa Kaczor.