Kiedy w połowie lat dziewięćdziesiątych rozpoznawano zniszczenia na terenach opuszczonych przez armię radziecką, straty w drzewostanach i środowisku w dawnych bazach i na poligonach szacowano na blisko 6 mld zł. - Leśnicy nie byli w stanie sami naprawić szkód. Ich skala była zbyt wielka – przyznaje Wiesław Krzewina zastępca dyrektora generalnego Lasów Państwowych ds. strategii i rozwoju. Dopiero w 2009 roku, dzięki unijnej pomocy ( z kwoty 130 mln zł, to UE wykłada 85 proc.), wystartował program odzyskiwania zdewastowanych powojskowych terenów dla natury i gospodarki.
Powojenne pamiątki
Z 430 nadleśnictw w 58 na Pomorzu Zachodnim, Dolnym Śląsku i Mazurach zniszczenia były największe. W 30 z nich – katastrofalne, z dużym ryzykiem dla ludzi z powodu występowania niewybuchów, czy niebezpiecznych środków chemicznych. W nadleśnictwie Kolbudy na Pomorzu trzeba było zlikwidować poniemieckie jeszcze, rozległe składy bomb, torped i amunicji, lasy nadleśnictwa Wałcz najeżone umocnieniami Wału Pomorskiego pełne były wybuchowych śmieci, okolice Bornego-Sulinowa do dziś , mimo wieloletniej akcji porządkującej, nie należą do najbezpieczniejszych. Dyr. Krzewina mówi, że oprócz niewybuchów, z największym trudem i dużym nakładem kosztów udaje się usunąć rozległe skażenia paliwami i substancjami ropopochodnymi. Trzeba też rozbierać pozostałości po magazynach, betonowe , zdewastowane konstrukcje, położone zazwyczaj w trudno dostępnym terenie.
Unijny projekt przewiduje, że wybuchowe „pamiątki" po kampaniach z I i II wojny światowej mają być lokalizowane i wydobyte z głębokości do 1 metra. – Musimy mieć pewność, że nic nie grozi pracownikom, którzy do pozyskaniu drewna używają ciężkiego sprzętu, turystom i grzybiarzom – mówi dyrektor Krzewina.
Góra wybuchowych śmieci
W szczytowym okresie oczyszczania lasów z niewybuchów na zagrożonych terenach pracowało nawet 300 saperów, przede wszystkim z prywatnych z specjalistycznych firm. Doświadczony spec do rozminowana jest w stanie w ciągu dnia dokładnie sprawdzić najwyżej dwa hektary lasu. Do tej pory, udało się zebrać i unieszkodliwić 1,4 mln sztuk wybuchowych śmieci. Ale ich uprzątnięcie nie zamyka sprawy. Śladem speców od niewybuchów, wchodzą ekipy od rekultywacji skażonych gruntów, prowadzi się też odbudowę drzewostanów i roślin zgodnie z warunkami środowiskowymi.
- Jesteśmy na półmetku finansowym programu, 15 tysięcy hektarów lasu znów nadaje się do bezpiecznego użytkowania. Dla licznych, niezamożnych samorządów, zwłaszcza przy zachodniej granicy i na Dolnym Śląsku, to ważna wiadomość: las znów zaczyna ściągać do gminy turystów i liczyć się jako źródło nowych miejsc pracy – mówi dyr. Wiesław Krzewina.